Przypomnijmy: w ubiegłą niedzielę informowaliśmy o sprzecznych informacjach ws. rosyjskiego generała Walerija Gierasimowa. Jedne źródła informowały, że Rosjanin został ranny pod Iziumem w obwodzie charkowskim. Miał zostać trafiony w nogę odłamkiem pocisku. Natomiast drugie źródła dementowały te doniesienia.
Dlaczego te pogłoski przykuły uwagę światowych mediów? Odpowiedź można streścić krótko – usunięcie gen. Gierasimowa mogłoby mieć ogromne znaczenie dla dalszego biegu wojny na Ukrainie. Gen. Gierasimow pełni bowiem funkcję szefa rosyjskiego sztabu generalnego.
Amerykanie nie mają informacji o ranieniu generała
W poniedziałek, do zamieszania wokół jego losów odnieśli się Amerykanie. Z informacji uzyskanych przez ich służby wywiadowcze wynika, że gen. Gierasimow rzeczywiście przebywał w ostatnich dniach na wschodzie Ukrainy. Nie ma jednak żadnych sygnałów, jakoby Rosjanin odniósł rany w trakcie kontrataku wojsk ukraińskich.
— Możemy potwierdzić, że był w Donbasie (...) Jest z pewnością możliwe, że jego podróż, była kwestią przeoczenia – skomentował anonimowo wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu USA.
Ogromne straty Rosjan na Ukrainie
W trakcie trwającej od 24 lutego inwazji na Ukrainę wojska rosyjskie poniosły ogromne straty. Już w drugiej połowie kwietnia zginęło ponad 20 tys. żołnierzy wojsk okupanta, w tym kilkunastu generałów. Dla porównania – w trakcie trwającej blisko dekadę wojny w Afganistanie, tj. od grudnia 1979 r. do lutego 1989 r., Związek Radziecki stracił ok. 15 tys. żołnierzy.
Po zakończeniu się fiaskiem planu szybkiego zajęcia Kijowa, Rosjanie skupiają obecnie swoje wysiłki na zajęciu jak największych obszarów na wschodzie Ukrainy. Jednym z kluczowych celów jest utworzenie połączenia lądowego między Donbasem a Półwyspem Krymskim. To właśnie w tym „korytarzu” znajduje się portowe miasto Mariupol, które zostało doszczętnie zniszczone przez okupantów.
Czytaj też:
Dane na wagę złota. Jak amerykański wywiad pomógł Ukrainie obronić Kijów?