Ukraińscy bojownicy w oblężonej hucie Azowstal w Mariupolu przysięgli na konferencji online w niedzielę, że będą walczyć z wrogiem do końca. Kombinat to ostatni punkt oporu przed Rosjanami, w którym zostali obrońcy miasta położonego nad Morzem Azowskim.
– Będziemy walczyć tak długo, jak długo żyjemy, aby odeprzeć rosyjskich okupantów – powiedział Światosław Palamar, zastępca dowódcy ukraińskiego pułku Azow. – Nie mamy dużo czasu, jesteśmy pod ostrzałem – powiedział, apelując do społeczności międzynarodowej o pomoc w ewakuacji rannych żołnierzy z zakładu w Mariupolu.
Żołnierze dodali, że ich morale nadal jest wysokie, ale czują się opuszczeni przez rząd w Kijowie. – Rząd zostawił nas samych, na pastwę losu. Czujemy się w jakiś sposób opuszczeni. Właściwie już jesteśmy martwi. Większość z nas zdaje sobie z tego sprawę – powiedzieli.
Jeden z obrońców Azowstalu poinformował, że żołnierze zabili 2,5 tys. Rosjan i że zlikwidowali dziesiątki czołgów i pojazdów. — A nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia. Ani lotnictwa, ani artylerii. Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Jesteśmy jedną jednostką, a zadaliśmy ogromne straty napastnikowi — mówił.
Obrońcy Mariupola: Mamy setki rannych
Dodał, że obrońcy czekają na wymuszenie wstrzymania ognia na agresorze. – Krzyczymy w błaganiu o pomoc, mamy setki rannych. Musimy ich ewakuować, musimy ich ratować – powiedział. Dodał, że nie może zdradzić, ilu żołnierzy zostało w zakładzie. W zakładach w Mariupolu zostali najprawdopodobniej tylko obrońcy miasta.
W sobotę 7 maja wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk poinformowała, że wszyscy cywile ukrywający się w zakładach zostali ewakuowani. – Wszystkie dzieci, kobiety i osoby starsze zostały ewakuowane z Azowstalu. – Ta część akcji humanitarnej w Mariupolu została zakończona – poinformowała w mediach społecznościowych Wereszczuk.
Czytaj też:Pułk Azow: Rosjanie strzelali do samochodu w czasie ewakuacji cywilów