Każdego roku 9 maja tysiące osób przychodzą pod pomnik Zwycięstwa w Rydze, żeby złożyć kwiaty. Dla zorientowanych prorosyjsko Łotyszy to okazja, by wyrazić poparcie wobec rosyjskiej polityki. Dla etnicznych Łotyszy, którzy stanowią 62 proc. mieszkańców kraju, to nieposzanowanie historii. Dla nich bowiem koniec wojny wcale nie oznaczał zwycięstwa, ani tym bardziej wyzwolenia, tylko zniewolenie i radziecką okupację.
– Ludzie, którzy popierają Putina, nie rozumieją sytuacji. Żyją w swoim wykreowanym przez media świecie i nigdy nie będą się sprzeciwiać opiniom swoich podobnie myślących bliskich i przyjaciół, nawet jeśli mają w sobie jakieś wątpliwości – mówi 40-letnia Maria z Rygi, która na co dzień mieszka w Paryżu. – Nie rozumieją, jakie mają szczęście, że mieszkają na Łotwie, a nie w Rosji, w jakimś Chabarowsku czy Omsku. Rosyjski rząd nigdy nie dbał o ludzi, a tym bardziej o mieszkańców swoich prowincji, a przecież taką prowincją dla nich jesteśmy – dodaje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.