Poruszającą historię rannych w rosyjskim ataku, Natalii i jej córki, Jany, opublikował szpital Św. Mikołaja we Lwowie.
„Rodzina z miejscowości Nowhorodske w Doniecku. Ojciec dzieci zmarł, ojczym poszedł na wojnę. Na początku kwietnia ich mama, Natalia, postanowiła wyciągnąć swoje dzieci z ostrzału. Dotarli na dworzec z walizkami. W oczekiwaniu na pociąg Jana zapytała mamę, czy pójdą po herbatę, którą na peronie rozdawali wolontariusze. Jarosław, brat bliźniak Jany został, żeby pilnować rzeczy” - napisano.
Natalia nie może sobie wybaczyć, że poszły po herbatę. W wywiadzie dla organizacji United for Ukraine powiedziała, że nie pamięta odgłosu eksplozji. Kiedy otworzyła oczy wszędzie była krew, a wokół leżeli ludzie. Spojrzała na córkę i zauważyła, że Jana nie ma tenisówek.
Dalsze leczenie dla Natalii i jej córki w USA
Natalia straciła nogę, jej 11-letnia córka obie. Od tygodni mama i córka znajdują się pod opieką lwowskiego szpitala. Jarosław pomagał im, wzywając pielęgniarki albo wychodząc do sklepu po małe zakupy. „Dorósł w momencie, gdy rosyjska rakieta spadła na stację” - napisał szpital o chłopcu i dodał, że Jarosław bardzo chce, aby mama i siostra znowu mogły chodzić. Szpital napisał też, że dzieci i mama już się uśmiechają bo w końcu są bezpieczne, odwiedzają ich wolontariusze i gwiazdy. Przekazał też dobrą wiadomość. Już niedługo rodzina pojedzie do Stanów Zjednoczonych, gdzie Natalia i Jana dostaną protezy oraz będą się rehabilitować.
W ataku przeprowadzonym przez Rosję 8 kwietnia w Kramatorsku życie straciło 50 osób. Dochodzenie BBC przyniosło wyraźne dowody na użycie bomby kasetowej.
Czytaj też:
Zabronione bomby spadły na dworzec, gdzie tysiące ludzi czekały na ewakuację. Nowa zbrodnia Rosji