– A jak tam popatrzycie, tam, daleko, to jest Wyspa Żmij, gdzie na ch*j posłaliśmy Moskwę. No i jak ją w końcu tam posłaliśmy, to zaczęli się mścić – mówi nam Iwan, którego spotykamy w jednej z otwartych części nadmorskiej promenady. Główna, w tym ta ze słynnymi Schodami Potiomkinowskimi, jest niedostępna. Bo po co cokolwiek podpowiadać Rosjanom? Zwłaszcza, że w ostatnich dniach upatrzyli sobie to piękne miasto jako cel bombardowań.
To jedno z najwspanialszych i najbardziej reprezentacyjnych miast Ukrainy. Zwykle pełne turystów, również rosyjskich. Dziś trudno powiedzieć, że jest wymarłe, zwłaszcza, gdy przyjeżdża się tu z Donbasu. Na ulicach mnóstwo ludzi, w tym pięknie ubrane – jak zawsze – mieszkanki miasta. W czwartek w dzień jest tu nawet 25℃. A w samym mieście korki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.