W miarę trwania wojny na Ukrainie, do mediów docierają kolejne historie o rosyjskich zbrodniach. Jedną z nich opisuje amerykański dziennik „Wall Street Journal”. Dotyczy ona braci Kuliczenko ze wsi Dowżyk. Jeden z mężczyzn, Jewgenij, służył w przeszłości jako spadochroniarz. Po wybuchu wojny usiłował dotrzeć do Żytomierza, by dołączyć do swojej jednostki. Z tego powodu Rosjanie wzięli rodzinę na celownik. Miało to nastąpić po 18 marca, gdy to rosyjski konwój został ostrzelany, a jeden z pojazdów najechał na minę przeciwpiechotną. Wtedy Rosjanie postanowili zemścić się na miejscowych, szczególnie tych, którzy zaangażowani są w walkę.
W trakcie przeszukania domu Kuliczenków, najeźdźcy znaleźli torbę wojskową Jewgienija. Gdy zobaczyli, że trafili na mieszkanie wojskowego, zabrali wszystkich trzech braci w niewiadome miejsce. Mężczyźni byli więzieni, torturowani i przesłuchiwani. Rosjanie liczyli, że uda się im wydobyć informacje o położeniu ukraińskich sił zbrojnych. Próbowali podejść Ukraińców także polubownie – jednego dnia częstowali ich papierosami i wyciągali na rozmowę.
Pochowany z martwymi braćmi
Gdy bracia myśleli już, że może się im upiecze, zostali związani, zakryto im oczy i zabrano na samochód. Wkrótce okazało się, że przyjechali na miejsce egzekucji. Rosjanie rozkazali jeńcom, by uklęknęli przed świeżo wykopanym dołem. Następnie po kolei strzelali do mężczyzn. Mykoła słyszał, jak jego bracia umierają w pobliżu, czuł spływającą po policzku krew. On sam został raniony: kula przeszła przy ustach i wyszła obok ucha. Rosjanie nie zauważyli, że mężczyzna żyje i przysypali go wraz z martwymi braćmi. Mykole udało się wydostać i znaleźć schronienie w opuszczonym domu. Przez cały czas obawiał się, że dostanie się ponownie w ręce okupantów, którzy zajęli okolicę.
W końcu udało mu się dotrzeć do zabudowań, a mieszkańcy udzielili mu schronienia. Ranny mężczyzna ruszył w dalszą drogę – do domu ojca. Ten załamał się na wieść o śmierci dwóch synów. Sam Mykoła wymagał pomocy medycznej. Ponieważ rodzina bała się transportować go do szpitala, rannym zaopiekowała się miejscowa lekarka.
Godny pochówek po miesiącu
Po wycofaniu się Rosjan z okolicy, Mykoła z siostrą poszli na miejsce, gdzie zamordowano i pogrzebano ich braci. Zwłoki wciąż znajdowały się w płytkim dole. Równo miesiąc po egzekucji, 21 kwietnia, mężczyzn pochowano na lokalnym cmentarzu, obok ich matki. Miejscowi urzędnicy początkowo nie mogli uwierzyć w historię Mykoły, ale opowieść uwiarygodniły znajdowane we wskazanych przez niego miejscach przedmioty oraz zwłoki zamordowanych przez Rosjan Ukraińców.