Do katastrofy doszło 21 marca w południowych Chinach. Samolot linii China Eastern Lines z nadal nieustalonych przyczyn nagle zmienił tor lotu i zaczął niemalże pionowo spadać. Na miejscu zginęły 132 osoby. W tej sprawie pojawiły się nowe, zaskakujące wątki. W rozmowie z „Wall Street Journal” dwie anonimowe osoby związane ze śledztwem przyznały, że do katastrofy mógł doprowadzić człowiek.
Tragedia w Chinach z winy pilota lub innej osoby?
Zdaniem osób związanych ze śledztwem, nie ma dowodów, które wskazywałyby, że do tragedii mogło dojść z powodu awarii technicznej. W zapisach czarnych skrzynek nie znaleziono żadnych informacji na temat usterek, czy błędów. Zapis wskazał za to, że maszyna zaczęła obniżać lot z powodu działań w kokpicie. Nie wiadomo, czy śledczym udało się dotrzeć do zapisów rozmów w kabinie pilotów, a także, czy były one czytelne, ponieważ na skutek katastrofy został uszkodzony rejestrator.
Informatorzy nie zdradzili, czy przyczyną katastrofy były działania pilotów, czy może ktoś wtargnął do kabiny i doprowadził do tragedii. Podkreślili, że wszystkie scenariusze są możliwe. W oficjalnych komunikatach od dawna podawano, że piloci byli zdrowi i wiedli szczęśliwe życie rodzinne. Ich sytuacja finansowa również miała być stabilna.
Co ciekawe, śledztwo ws. katastrofy prowadzili wspólnie Amerykanie i Chińczycy. Jednak to lokalni eksperci mieli dostęp do kompletnej dokumentacji. Z informacji, które przekazał rozmówca „Wall Street Journal”, Amerykanie nie mieli wglądu do wszystkich zgromadzonych podczas śledztwa informacji.
Czytaj też:
Dantejskie sceny w samolocie linii WizzAir. Pilot zaatakowany przez pasażera
Śledczy nabrali wody w usta
Do sprawy na razie nie chcą odnosić się ani Amerykanie, ani Chińczycy. Dziennik o komentarz do sprawy spytał m.in. przewoźnika, czyli China Eastern Airlines. W oświadczeniu, przesłanym z dużym opóźnieniem, poinformowano, że śledczy nie znaleźli dowodów na usterkę techniczną samolotu. Dziennikarzy odesłano również do wcześniejszego komunikatu, w którym znajdowała się informacja dotycząca stanu zdrowia pilotów.
Komentarza odmówiły za to Boeing, producent samolotu, a także amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu. Dziennikarze zostali poproszeni o skierowanie pytań do chińskich władz.
Czytaj też:
Samolot stanął w ogniu na sekundy przed startem. Nagrania pasażerów pokazują chwile grozy
Chiny na doniesienia zareagowały bardzo gwałtownie. W mediach ocenzurowano zrzuty ekrany zawierające artykuł „Wall Street Journal”. Dodatkowo w popularnej platformie Weibo zabroniono używania hasztagów „China Eastern” i „czarne skrzynki China Eastern”. Chińska Administracja Lotnictwa Cywilnego (CAAC) nie udzieliła oficjalnego komentarza, jednak w odpowiedzi na pogłoski przekazała, że spekulacje „poważnie wprowadziły w błąd opinię publiczną” i „zakłóciły prace związane z badaniem wypadku”.
Czytaj też:
Amerykański samolot krążył nad Kaliningradem. NATO obserwuje rosyjską eksklawę