Ukraiński wywiad nie ma wątpliwości, że rosyjskie wojska w sporym stopniu opierają się na opłacanych kolaborantach. To dzięki informacjom pozyskanym od zdrajców, są w stanie łatwiej namierzać cele wojskowe i cywilne. SBU nie ustaje jednak w wysiłkach, by namierzać takie kontakty i doprowadzać do aresztowań.
W Słowiańsku w obwodzie Donieckim zatrzymano mężczyznę, który przyznał się do współpracy z okupantem. Miał przekazywać współrzędne stacjonowania wojsk ukraińskich oraz donosić o ich ruchach. Przekazywał też obserwacje na temat miejsc, w które trafiły rosyjskie pociski oraz opisywał „ogólną sytuację”. Podczas przesłuchania zaznaczył, że zdaje sobie sprawę z tego, w jakim celu były wykorzystywane jego doniesienia.
Wojna na Ukrainie. Kolaboranci robią to dla pieniędzy
Stacja CNN dowiedziała się od SBU, że podobne zatrzymania mają miejsce codziennie. Część z zatrzymywanych osób to obywatele rosyjscy, sprowadzeni do Donbasu w pierwszych tygodniach wojny. Pozostali to osoby sympatyzujące z Rosją, ale zdecydowana większość robi to dla pieniędzy.
– Nawet ci, którzy poparli agresję federacji rosyjskiej w 2014 roku w Donbasie, podczas tworzenia tzw. DPR i ŁPR – kiedy zobaczyli, co się stało z Mariupolem, Charkowem, Kijowem, Buchą i dziesiątkami, setkami innych miejscowości, zaczęli zmieniać swój światopogląd na temat Rosji – tłumaczył funkcjonariusz SBU.
CNN zwróciło szczególną uwagę na człowieka, który swój kraj sprzedał za 500 hrywien, czyli równowartość 75 złotych. Mężczyzna trafił już do Dniepru, gdzie oczekuje na swój proces. Miał dostarczać wrogom zdjęcia, filmy oraz dane geograficzne na temat wojsk broniących jego kraju.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Coca-cola wycofała się z Rosji, więc Rosja podrobiła Coca-colę, Fantę i Sprite'a