Zamiast strzałów w tył głowy, obrońcom Mariupola grożą wyssane z palca oskarżenia o terroryzm i pokazowy proces w Rosji, mający wyeliminować ludzi, kwestionujących rosyjską dominację. Zemsta na ukraińskich jeńcach wojennych może też osłodzić Rosjanom gorycz wojennej porażki.
W wielce zagmatwanej epopei ukraińskich obrońców kombinatu Azowstal w Mariupolu jedno jest pewne: dla Kremla stanowią oni ten sam rodzaj zagrożenia, który stwarzali kiedyś polscy oficerowie, rozstrzelani w Katyniu. Szef NKWD Beria twierdził, że są oni zdeklarowanymi i nie rokującymi nadziei poprawy wrogami władzy Moskwy. Tę samą miarkę reżim rosyjski przykłada teraz do żołnierzy batalionu Azow, którzy przez prawie 3 miesiące stawiali opór armii Putina.
Ich los ciągle nie jest jasny.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.