Przypomnijmy: w poniedziałek, 30 maja, Joe Biden oświadczył, że Stany Zjednoczone nie dostarczą Ukrainie systemów rakietowych, które mogłyby dosięgnąć cele na terytorium Rosji.
Ta deklaracja była o tyle zaskakująca, że jeszcze kilka dni wcześniej amerykańskie media przekonywały, iż na Ukrainę zostaną wysłane m.in. systemy wyrzutni na podwoziach kołowych. Donosiły o tym m.in. CNN czy Wall Street Journal.
„Celem jest wciągnięcie Zachodu”
Do decyzji Bidena odniósł się w środę Siergiej Ławrow, szef rosyjskiego MSZ, który uczestniczył w konferencji prasowej po powrocie z wizyty w Arabii Saudyjskiej. Rosyjski polityk przyjął ją z zadowoleniem i określił mianem „rozsądnej”.
Zagroził również, że dostawy amerykańskich systemów artylerii rakietowej dalekiego zasięgu mogłoby spowodować zaangażowanie w wojnę „krajów trzecich”. Nie przepuścił okazji, by po raz kolejny uderzyć w barbarzyńsko napadniętego sąsiada.
- Ukraina w swoich żądaniach dotyczących broni wykracza poza granice przyzwoitości i komunikacji dyplomatycznej (...) Żądania Ukrainy stanowią także bezpośrednią prowokację, której celem jest wciągnięcie Zachodu w działania wojenne - powiedział Ławrow, cytowany przez rosyjską agencję prasową TASS.
„Są politycy, którzy gotowi są iść na to szaleństwo”
Ławrow kontynuował, że „rozsądni politycy zachodni” rozumieją ryzyko eskalacji konfliktu i nie chcą do tego dopuścić. Jako ich przeciwieństwo wskazał niektóre kraje Unii Europejskiej. Niedwuznacznie wskazał m.in. na Polskę, która za wielowymiarowe i konsekwentne wspieranie Ukrainy jest jednym z głównych celów kremlowskiej propagandy.
- Powiem szczerze, że w Unii Europejskiej, szczególnie w jej północnej części, są politycy, którzy gotowi są iść na to szaleństwo, aby zaspokoić swoje ambicje, ale poważne kraje Unii Europejskiej oczywiście doskonale zdają sobie sprawę z niedopuszczalności takich scenariuszy – uzupełnił szef MSZ Rosji.
Czytaj też:
Współpracownik Putina o słowach Dudy: Kreml dostrzega już oznaki polskiej okupacji na Ukrainie