Dowództwo Operacyjne „Południe” podaje, że Rosjanie stacjonujący w obwodzie chersońskim mają bardzo duże problemy z zaopatrzeniem w żywność i sprzęt wojskowy. Dramatycznie też spada ich morale. Zamiast walczyć, „żołnierze słynnej „Drugiej Armii Świata”, są gotowi w masowo składać broń i zbierać truskawki. Swoje usługi oferują za 50 UAH za godzinę – podaje „Południe”. W przeliczeniu na złotówki, to ok. 7,30.
Problemy rosyjskich żołnierzy
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) informowała pod koniec maja, że Rosjanie mają tak duże problemy z żywnością, że zaczęli jeść psy. SBU powołała się na przechwyconą rozmowę. – Jest ch*****, dostajemy od Ukraińców wp******, nie mamy co jeść. Dziś zjedliśmy Yorkshire teriera – napisał rosyjski żołnierz przebywający w okupowanym przez Rosję obwodzie chersońskim, cytowany przez SBU.
Jego zdaniem „w wojsku nie działa logistyka, przez co towarów nie da się dostarczyć”. Mężczyzna poprosił rozmówcę o pożyczkę na zakup jedzenia.
Żołnierze apelują do Putina: „Jesteśmy niezdolni do służby”
Rosyjscy żołnierze zmobilizowani z tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej prosili nawet o pomoc prezydenta Rosji Władimira Putina. Spora część wojskowych jest bowiem niezdolna do służby, a mimo tego lokalne władze wysyłają ich na front.
– Cierpimy tutaj z zimna i głodu, nie mamy ani właściwego wyposażenia, ani zabezpieczenia medycznego, ani żywności. Zmobilizowano nas bez jakiejkolwiek konsultacji lekarskiej — tłumaczył jeden z wojskowych, prawdopodobnie dowódca kompanii.
Czytaj też:
Koniec wojny? Miedwiediew mówi o gotowości Rosji do rozmów pokojowych