Reuters, powołując się na rosyjskie media państwowe, poinformował, że Dmitrij Kowtun zmarł z powodu zakażenia koronawirusem. Brytyjskie władze oskarżały go o zamordowanie Aleksandra Litwinienki w 2006 roku. Drugim zabójcą miał być Andriej Ługowoj, obecnie deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej. Były oficer KGB i FSB, a później krytyk Kremla, został otruty radioaktywnym polonem, który zabójcy dosypali mu do herbaty.
Litwinienko otwarcie krytykował Kreml i wskazywał, że dostawał sprzeczne z prawem rozkazy dotyczące między innymi zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego. W końcu został zmuszony do opuszczenia Rosji i ucieczki do Wielkiej Brytanii. Jak ustalili Brytyjczycy, Litwinienko został otruty w czasie jednego ze spotkań. Trafił po nim do szpitala, gdzie zmarł w nocy z 23 na 24 listopada.
Putin miał osobiście zaakceptować zabójstwo Litwinienki
Rosja nie wydała zgody na ekstradycję podejrzewanych o zabójstwo, a co za tym idzie na proces. Z raportu ze śledztwa Brytyjczyków wynikało, że „Putin prawdopodobnie osobiście zaaprobował operację wywiadu mającą na celu zabicie Litwinienki”. „Istniała osobista wrogość pomiędzy Litwinienką a Putinem i członkami jego administracji. Mieli motyw, aby go zabić” – oceniali Brytyjczycy. Takie wnioski ostro komentował rzecznik Władimira Putina oraz rosyjskie MSZ. Dmitrij Pieskow ostrzegł wówczas, że „to quasi-śledztwo pogorszy stosunki między Moskwą a Londynem”.
Dziennikarka „Wprost” Agnieszka Szczepańska rozmawiała w kwietniu z rosyjskim historykiem Jurijem Felsztinskim, który przyjaźnił się z Litwinienką. Przypominał, że Litwinienko został otruty kilka tygodni po tym, jak zamordowano Annę Politkowską, dziennikarkę pracującą w „Nowaja Gazieta”. – Wówczas zabito również kilku członków rosyjskiego parlamentu – zauważał.
Czytaj też:
Putin wysunął propozycję dla Ukraińców. Wspomniał też o Polsce