Rodzinne miasta uchodźców codziennie bombardowano, więc uciekinierzy znaleźli pomoc w malutkim Szczerzcu w obwodzie lwowskim. Tutejsza szkoła stała się domem dla tych, których wcześniej przyszli „wyzwalać” rosyjscy żołnierze. Dla rodzin z dziećmi, których dzieciństwo zostało przerwane. – Nienawidzę Rosji. Nigdy w życiu tam nie pojadę – mówi 6-latek, który trafił tam z rodziną.
Victoriya Viter urodziła się w Szczerzcu: małym miasteczku w obwodzie lwowskim. Od dzieciństwa była skrupulatna i dociekliwa, na każde pytanie odpowiadając milionem własnych pytań. Przez 11 lat zajmowała się choreografią ludową i stwierdziła, że jej misją jest uczenie ludzi tego, co sama wie na ten temat. W 10 klasie zaczęła rozumieć, że świat jest pełen kłamstw i tajemnic, zaś dziennikarze mają siłę, aby je upubliczniać. Jest studentką dziennikarstwa na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki.
Na zewnątrz to tylko zwykły budynek szkolny, ale w środku wszystko jest inaczej niż w normalnej szkole. Korytarz przeobraził się w miejsce spotkań i dyskusji, sale – w pokoje, a w szafach, w których przed wojną leżały książki, teraz znajdują się zabawki, które dzieci zdążyły zabrać ze swoich domów przed ucieczką.
Warunki nie są w pełni komfortowe, a wyposażenie dalekie od wymarzonego, ale nad głowami nie latają rakiety i to jest najważniejsze.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.