Petro Andriuszczenko zastanawiał się w jakim celu Rosja kupiła mobilne telewizory i przywiozła je z głębi kraju. „To tak, jakby z propagandą wszystko było w porządku. Wszędzie. Ten scenariusz okupacji Ukrainy był wypracowany od dawna. Albo Kreml ma taki brak zaufania do własnych obywateli. Pytania bez odpowiedzi" – dodał.
Mieszkańcy nie mają wody, ale propagandę owszem
Jeszcze w maju Rosjanie rozstawili w Mariupolu dwanaście 75-calowych telewizorów, na których mieszkańcy mogą oglądać wiadomości prosto z Kremla. Ich rozmieszczenie też nie jest przypadkowe – wszystkie znajdują się przy punktach dystrybucji wody pitnej.
Agencja Ukrinform zwraca uwagę, że mieszkańcy nie mają dostępu do prądu, gazu, ani bieżącej wody –grozi im katastrofa ekologiczna i epidemiczna. „Rosjanie karmią mieszkańców Mariupola propagandą zamiast ich wyżywić” – pisano wówczas. Rosjanie chcieli w ten sposób stworzyć propagandowy obraz „przywrócenia życia w mieście”.
Rusyfikacja pełną gębą
Andriuszczenko informował też, że „okupanci zapowiedzieli przedłużenie roku szkolnego do 1 września, czyli bez wakacji”. „Cel główny – deukrainizacja i przygotowanie dzieci do programu rosyjskiego” – wskazał.
Wyjaśnił, że przez całe lato dzieci będą uczyć się języka i literatury rosyjskiej, historii Rosji oraz matematyki po rosyjsku. Rosjanie mają w planach otworzyć w mieście 9 szkół. Jednak – jak podkreślił Andriuszczenko – udało im się zwerbować jedynie 53 nauczycieli, czyli 6 na szkołę. „Żywa ilustracja oświaty rosyjskiej w Mariupolu podczas okupacji” – dodał.
Czytaj też:
Ukraińskie fabryki pracują, ale dostarczają za mało. Czesi przenoszą produkcję do siebie i do Maroka