Prezydentowa przemawiała na międzynarodowej konferencji „Kobiety w konflikcie” w Brukseli. – Nie można Ukrainek nazwać biernymi ofiarami wojny, każda z nich ma swoją historię oporu. Większość naszych lekarzy to kobiety. 50 proc. naszych przedsiębiorców to kobiety i pracują na rzecz podtrzymania gospodarki. W szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy 37 tys. żołnierzy to kobiety. Ponad tysiąc kobiet jest dowódcami – mówiła.
„Moja supermoc to bycie Ukrainką!”
Zełenska podkreśliła, że nie potrafi mówić o wojnie językiem statystyk i cyfr, bo za nimi kryją się ludzkie losy. – Symbolem wojny stała się już pielęgniarka Oksana z Lisiczańska w obwodzie ługańskim, która chodziła do pracy i pomagała chorym, dopóki nie straciła nóg w wybuchu rosyjskiej miny. Symbolem jest też 15-letnia Liza z Popasnej, która mimo ran postrzałowych siadła za kierownicę i wywiozła w bezpieczne miejsce czworo rannych – wymieniała.
– Jest takie popularne pytanie „jaka jest Twoja supermoc?”. Więc każda z naszych kobiet może odpowiedzieć: moja supermoc to bycie Ukrainką! I to nie jest przesada. Nasze kobiety to superbohaterki, które każdego dnia swojego życia przybliżają Ukrainę do zwycięstwa – powiedziała.
Wojna na Ukrainie
Zarówno Rosja jak i Ukraina unikają podawania precyzyjnych danych dotyczących strat w wojnie, która trwa od 24 lutego. Od początku wojny Kijów kilka razy zdradził niepełne informacje na temat liczby zabitych.
Doradca szefa Kancelarii Prezydenta Mychajło Podolak przyznał w czwartek, że walki o Donbas oznaczają dla Ukraińców ogromne straty w ludziach. Jak wskazał, dziennie ginie od 100 do 200 żołnierzy. BBC podkreśla, że to najwyższy bilans, jaki zdecydowały się podać ukraińskie władze.
Dla porównania: 1 czerwca prezydent Wołodymyr Zełenski mówił, że codziennie ginie 60-100 ukraińskich żołnierzy, a około 500 zostaje rannych. Ostatni raport strat całkowitych Ukraińcy przedstawiali 16 kwietnia. Zełenski mówił wówczas w wywiadzie dla CNN o 2,5-3 tys. zabitych żołnierzy i około 10 tys. rannych. Podkreślał przy tym, że „trudno powiedzieć, ilu z nich przeżyje”.
Czytaj też:
Większość Rosjan ufa Putinowi. Popierają też wojnę na Ukrainie