Diecezja Muenster w Niemczech przedstawiła wyniki analizy nadużyć seksualnych – podało Deutsche Welle. Wynika z niej, że przełożeni chronili księży wykorzystujących seksualnie dzieci. Według historyków w latach 1945-2020 wykorzystano co najmniej 610 dzieci. Według autorów ekspertyzy przez 75 lat mogło być jednak znacznie więcej ofiar, nawet 5-6 tys. Do nadużyć dochodziło głównie w ramach czynności ministranckich lub na obozach wakacyjnych.
Winnych nadużyć było co najmniej 196 duchownych. Wielu z nich wielokrotnie dopuszczało się nadużyć. Było to możliwe przez zbiorowe zaniedbania osób odpowiedzialnych za personel, które postrzegały siebie nie jako przełożonych, tylko duszpasterzy i współbraci sprawców. O większości przypadków byli informowani biskupi, którzy zdawali sobie sprawę za skali problemu.
Molestowanie seksualne w niemieckim kościele. 90 proc. oskarżonych nie poniosło konsekwencji karnych
„DW” zaznaczyło, że w przypadku około 90 proc. oskarżonych nigdy nie było konsekwencji karnych. Przestępstwa te były systematycznie tuszowane, a sprawców zazwyczaj przenoszono w inne miejsce. „Wiele z tego, co się wydarzyło, można w aspekcie prawnym uznać za utrudnianie postępowania karnego w czasie pełnienia urzędu. Autorzy nie spodziewają się jednak dalszych dochodzeń ze strony prokuratury” – czytamy.
Z obecności księży pedofilów mieli też sobie zdawać sprawę wierni w parafiach, którzy odwracali wzrok. Analizę naukowcom zlecił biskup diecezji Muenster Felix Genn. – Wezmę odpowiedzialność za błędy, które sam popełniłem w postępowaniu w sprawie nadużyć seksualnych. Byłem i jestem częścią systemu kościelnego, który sprawił, że wykorzystywanie seksualne stało się możliwe – powiedział.
Niemcy. Media o wynikach raportu w diecezji Muenster
Sprawa odbiła się szerokim echem w niemieckiej prasie. „Nikt nie potrzebuje już teraz rytualnego okazywania skruchy. Nadszedł czas, by działać” – podkreślono w wydawanym w Muenster dzienniku „Westfaelische Nachrichten”. Zaznaczono, że „biskupi i ich personel kierowniczy zawiedli, chroniąc sprawców, poddając ich 'terapii', a następnie posyłając dalej do wspólnot”.
Czytaj też:
Do Niemców w końcu coś dociera. Twardo obstawali przy swoim i co teraz?