W Siewierodoniecku trwają zaciekłe walki o kontrolę nad miastem. Ukraińcy bronią się m.in. w dzielnicy przemysłowej, w której znajdują się zakłady chemiczne Azot. Na ich terenie ma się ukrywać ponad 560 osób, w tym co najmniej 35 dzieci. Rosjanie po raz kolejny mieli się nie spodziewać aż tak dużego oporu ze strony Ukraińców. Agencja TASS podawała, że na miejsce są ściągane duże siły rezerwistów.
Wojna na Ukrainie. Kłęby różowego dymu nad Siewierodonieckiem
W sobotę 18 czerwca w godzinach wieczornych w mieście doszło do wybuchu. Z informacji podanych przez portal Ukraińska Prawda wynika, że nad Siewierodonieckiem unoszą się kłęby różowego dymu. Medialne doniesienia potwierdzili ukraińscy wojskowi.
Na razie nie wiadomo, w jakich okolicznościach doszło do wybuchu. Prorosyjskie źródła podały, że przyczyną pożaru mógł być wybuch substancji chemicznych. Według ambasadora Ługańskiej Republiki Ludowej Rodiona Myrosznika kolor dymu sugeruje, że mogło dojść do wybuchu zbiornika z kwasem azotowym. Te ustalenia nie zostały potwierdzone przez stronę ukraińską.
Wcześniej w rozmowie ze Sky News dowódca batalionu, który broni Siewierodoniecka przed inwazją ze strony Rosji tłumaczył, że chemikalia znajdujące się w zakładach Azot mogą stanowić nie tylko zagrożenie dla zdrowia cywilów ukrywających się przed Rosjanami, ale też mogą się przyczynić do katastrofy ekologicznej w całym regionie.
Czytaj też:
„Idi na ch**” na „powitanie” i „kacap” zamiast „Rosjanin”. Jak wojna zmienia nam język