Alexander Drueke i Andy Huynh to weterani armii amerykańskiej, którzy walczyli na Ukrainie. Zostali schwytani przez Rosjan w okolicach Charkowa, tuż przy granicy z Rosją. Głos w ich sprawie zabrał rzecznik Kremla.
Dmitrij Pieskow pytany przez dziennikarza stacji NBC, czy mógłby zagwarantować, że amerykańscy jeńcy wojenni nie podzielą losu skazanych na śmierć Brytyjczyków Aidena Aslin i Shauna Pinnera oraz Marokańczyka Brahima Saadouna odpowiedział, że nie może niczego zagwarantować. „Wszystko zależy od śledztwa” – dodał.
Pieskow podkreślił, że Drueke i Huynh byli „zamieszani w nielegalną działalność” na Ukrainie, strzelając do oddziałów rosyjskich. – Ci faceci na polu bitwy strzelali do naszych wojskowych. Narażali swoje życie – powiedział. – Będzie sąd i będzie decyzja sądu. Powinni zostać ukarani – dodał.
O ich losie zdecyduje sąd rosyjski czy doniecki?
Trudno wskazać, czy Drueke i Huynh będą sądzeni przez sąd w Rosji, czy jednak w Donieckiej Republice Ludowej. W przypadku schwytanych Brytyjczyków i Marokańczyka ministerstwo spraw zagranicznych Rosji oświadczyło, że Wielka Brytania chcąc ratować ich życie powinna odwołać się do Donieckiej Republiki Ludowej.
Samozwańcza Doniecka Republika Ludowa nie jest uznawana na arenie międzynarodowej, ani przez Wielką Brytanię, ani przez Stany Zjednoczone. Wysoki rangą ukraiński urzędnik powiedział w rozmowie z Reutersem, że Rosja chce wykorzystać obcokrajowców jako zakładników do wywierania presji na Zachód w sprawie negocjacji pokojowych.
Czytaj też:
Prezydent Zełenski na celowniku Moskwy. „Pięć razy próbowano go zabić”