Według ukraińskiego wywiadu Kreml planuje wysadzić w powietrze kilka budynków w mieście Mozyrz na Białorusi, aby wciągnąć ten kraj w wojnę z Ukrainą. W mieście już mają przebywać grupy dywersyjne przebrane za cywilów. Chodzi o przeprowadzenie prowokacji.
Celem ataków artyleryjskich i rakietowych ma paść rafineria w Mozyrzu, infrastruktura cywilna i budynki mieszkalne. Atakom będą towarzyszyć wybuchy bomb zainstalowanych w budynkach mieszkalnych, szpitalach i szkołach.
Model czeczeński
Ukraiński wywiad twierdzi, że rosyjskie grupy dywersyjne przebywające na Białorusi to pracownicy GRU (rosyjskiego wywiadu) oraz najemnicy z prywatnych firm wojskowych kontrolowanych przez rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu i przedsiębiorcę Jewgienija Prigożyna.
Rosja oparła się na podobnym „scenariuszu”, aby wzniecić wojnę w Czeczenii. Wówczas rosyjskie siły specjalne zorganizowały eksplozje w kilku budynkach mieszkalnych w rosyjskim mieście Riazań i oskarżyły o nie mitycznych „bojowników czeczeńskich”.
Pretekst do współpracy
Ukraińcy twierdzą, że podobny atak na Białorusi, i to w mieście znajdującym się relatywnie blisko granicy, da samozwańczemu prezydentowi Białorusi Aleksandrowi Łukaszence formalny pretekst do przyłączenia się do Rosji w wojnie z Ukrainą. Ukraiński wywiad poinformował również, że oficerowie armii białoruskiej już rozpoczęli przygotowania do ewakuacji swoich rodzin z Mozyrza.
Czołgi przy ukraińsko-białoruskiej granicy
Rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzjanik poinformował w środę, że na Białorusini przy granicy z Ukrainą rozstawili drewniane czołgi w ramach działań kamuflażu operacyjnego i dla zademonstrowania swojej obecności. Motuzjanik dodał, że aktywność Białorusinów jest obserwowana w obwodach brzeskim i homelskim. Białoruscy żołnierze koncentrują się na rozpoznaniu i ochronie granic. Do tych zadań wyznaczono poborowych.
Czytaj też:
Rosjanie wysłali ich na pole minowe, a gdy miny nie wybuchły, zaczęli strzelać z granatników