SBU, czyli Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, powstała we wrześniu 1991 r., czyli jeszcze przed formalnym rozpadem Związku Radzieckiego, na gruzach niesławnego, radzieckiego KGB.
SBU dysponuje szerokim zakresem kompetencji
Co ciekawe, liczba funkcjonariuszy SBU przekracza 30 tys. osób – to aż siedmiokrotnie więcej niż personel brytyjskiego kontrwywiadu MI5 czy blisko tyle, ile zatrudnia amerykańskie FBI, tj. 35 tys. funkcjonariuszy.
Wspomniana liczba nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę zakres kompetencji SBU, który wykracza poza to, czym zajmują podobne służby w krajach Zachodu. Oprócz wywiadu i kontrwywiadu, ta ukraińska służba specjalna zajmuje się również zwalczaniem przestępstw gospodarczych i korupcji.
Dla porównania – w naszym kraju taki zakres obowiązków jest podzielony pomiędzy trzy służby specjalne: Agencję Wywiadu, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Opinia daleka od pożądanej
Niestety, „omnipotencja” i wielkość SBU nie przekłada się na jej skuteczność w takim stopniu, w jakim można by tego oczekiwać. Jak donosi portal „Politico”, od dawna pojawiają się wobec niej oskarżenia, dotyczące nadużywania władzy i korupcji. Ponadto, służba jest infiltrowana przez największego wroga – rosyjskich szpiegów.
Głośnym echem odbił się skandal z 2018 r., gdy SBU sfingowała śmierć rosyjskiego dysydenta, aby – jak później tłumaczono – zdemaskować działających na zlecenie Moskwy płatnych morderców, biorących na celownik ważne osobistości na Ukrainie.
W kontekście napaści ze strony Rosji trzeba jednak podkreślić, że mocną stroną SBU jest skuteczność w identyfikowaniu dywersantów i kolaborantów.
Nominacja Bakanowa budziła wątpliwości
Próby reformowania SBU nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wielkie nadzieje wiązano w tej kwestii z obecnym szefem SBU, Iwanem Bakanowem. Został on powołany na to stanowisko przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w 2019 r.
Decyzja zapadła pomimo głosów sprzeciwu, wytykających Bakanowowi brak predyspozycji do tak ważnej funkcji. Niegdyś był on prezesem wytwórni filmów.
Dlaczego Zełenski przeforsował swój wybór? Kluczowe znaczenie miał zapewne fakt, że prezydent i szef SBU to wieloletni przyjaciele. Bakanow był nawet członkiem ekipy, prowadzącej kampanię prezydencką Zełenskiego.
Fala krytyki spadła na szefa SBU po 24 lutego
„Politico” zwraca uwagę, że po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę o szefie SBU jest nadzwyczaj cicho. Oprócz kilku sesji zdjęciowych z Zełenskim, jego obecność w mediach jest praktycznie niezauważalna. Z ustaleń portalu wynika, że wbrew pozorom wcale nie jest to spowodowane względami poufności, które są nieodłączną częścią pracy w służbach specjalnych.
Na Bakanowa miała spaść fala krytyki, że niewłaściwie kierował podległą mu służbą po 24 lutego. Z nieoficjalnych informacji „Politico” wynika nawet, że Zełenski chce go zdymisjonować.
Cieniem na Bakanowa ma kłaść się przede wszystkim utrata Chersonia, a właściwie działania tamtejszej komórki SBU. Tym bardziej, że było oczywiste, iż to miasto będzie jednym z najbardziej zagrożonych rosyjskim atakiem.
Trzech wysokich rangą oficerów oskarżonych o zdradę stanu
Szef chersońskiego oddziału SBU, gen. Serhij Kryworuczko rozkazał ewakuację miasta wbrew woli prezydenta. Jego bliski współpracownik płk Ihor Sadochin miał informować wroga o rozmieszczeniu min oraz pomagać w wyznaczeniu bezpiecznego toru lotu dla rosyjskich samolotów.
Natomiast gen. Andrij Naumow, kierujący departamentem ds. bezpieczeństwa wewnętrznego, uciekł za granicą na kilka godzin przez rozpoczęciem inwazji. Wszyscy trzej zostali oskarżeni o zdradę stanu. Z nieznanych przyczyn nie wysadzono mostu na rzece Dnieprze, co okazało się kluczowe dla zdobycia Chersonia.
Czytaj też:
„Można to zbudować tylko przy nieograniczonym budżecie”. Szokujące ustalenia ws. „Daczy Putina”