Na początku kwietnia opisywaliśmy we „Wprost” historie białoruskich ochotników, którzy z Warszawy wyjeżdżali walczyć na Ukrainę. Do batalionu Kastusia Kalinowskiego byli rekrutowani przez Dom Białoruski, gdzie zorganizowano Centrum Mobilizacji. Niektórzy nasi bohaterowie, w obawie o swoje bezpieczeństwo, nie chcieli ujawniać imion. Pochodzili nie tylko z Polski – przyjeżdżali z całej Europy, nawet ze Stanów Zjednoczonych. Ci, którzy chcieli dołączyć z Białorusi, musieli jechać przez Litwę i Łotwę, czasami nawet przez Gruzję lub Armenię.
Po ponad dwóch miesiącach od tamtego dnia, liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska pokazała zdjęcie jednego z bohaterów naszego tekstu. To Szasza, który uciekł z Białorusi po tym, jak spędził 11 miesięcy w więzieniu. Jego przyjaciel, 17-letni Dmitrij Stachowski, popełnił samobójstwo po przesłuchaniu przez białoruskie służby. Sasza do dzisiaj jest członkiem białoruskiego oddziału. „Musimy zrobić wszystko, aby zatrzymać wojnę!” – zaapelowała we wpisie Cichanouska.
„Ukraina to pierwszy krok”. Z batalionu powstał białoruski pułk
Ochotnicy, którzy zbierali się w Warszawie, dopiero mieli stać się żołnierzami. Na co dzień pracowali jako programiści, lekarze, elektrycy, kierowcy. Przed wyjazdem przechodzili szkolenie z medycyny pola walki, kandydaci byli też skrupulatnie sprawdzani przez samych Białorusinów, później jeszcze przez ukraińską ambasadę. Część wstępowała na Ukrainie do batalionu, który wtedy pomagał w obronie oblężonego Mariupola. Pozostali dołączali o ukraińskiej obrony terytorialnej.
– Jeżeli wyzwolimy Ukrainę, będzie też wolna Białoruś. Ukraina to pierwszy krok. Wszyscy, którzy wyjeżdżają, to rozumieją – mówił nam Jurij, jeden z ochotników. – Wojna musi skończyć się w Mińsku.
Pod koniec maja białoruscy ochotnicy ogłosili utworzenie białoruskiego pułku im. Konstantego Kalinowskiego, w skład którego wejdą batalion „Litwin” i batalion „Wołat”. „Białoruska narodowa jednostka wojskowa nadal tworzy historię walki zbrojnej. Nasi żołnierze wzrastają w swoich szeregach, nabierając sił i wytrzymałości poprzez próby. Dziś oświadczamy: białoruska armia wyzwoleńcza jest czynnikiem, który będzie miał wpływ na zmiany historyczne w naszej ojczyźnie” – napisał Białorusini.
Czytaj też:
Białoruscy ochotnicy jadą na wojnę. „Nie da się usiedzieć, gdy Putin morduje dzieci”