We wtorek 5 lipca doszło do wypadku w miejscowości Moisei w Rumunii. Autokar, przewożący pielgrzymkę 49 osób, miał nagle zjechać z drogi i uderzyć w budynek, który znajdował się w pobliżu. Zginął kierowca, kilka osób trafiło do szpitala.
Rzecznik MSZ Łukasz Jasina powiedział, że na miejscu jest polski konsul z Bukaresztu, który spotkał się z podróżującymi Polakami. – Nasi turyści czekają na przedstawicieli biura podróży, którzy zdecydują wspólnie z nimi na temat ich potencjalnego powrotu do Polski lub też pozostania w Rumunii. Czworo z pasażerów, nie licząc oczywiście zmarłego w tej katastrofie kierowcy, musi być jednak hospitalizowanych. Dzisiaj wieczorem będzie w stosunku do trojga z nich decyzja, w stosunku do jednej osoby raczej będzie to wymóg dłuższej hospitalizacji – wyjaśnił rzecznik MSZ. Dodał że resort oczekuje na decyzję pozostałych uczestników wycieczki, czy chcą wracać do Polski, czy też kontynuować podróż.
Wypadek polskiego autokaru w Rumunii. Co się stało?
Rumuńskie służby próbują ustalić przyczynę wypadku. – Ta sprawa będzie wymagała wyjaśnienia technicznego, przesłuchania świadków (...). Myślę, że rumuńskie władze ulegną naszym prośbom i postarają się przeprowadzić to śledztwo jak najszybciej – powiedział Łukasz Jasina.
Dla rodzin osób poszkodowanych w tym wypadku starostwo myślenickie, z którego pochodzą pielgrzymi, uruchomiło specjalną infolinię. Mogą telefonować pod numer 510 132 396 oraz 506 318 838, żeby uzyskać informację na temat członków swoich rodzin.
Czytaj też:
Wypadek autokaru na Dolnym Śląsku. Ranni w stanie ciężkim