Czteromiesięczny Żenia od urodzenia mieszka w schronie. Nie ma dokąd wracać

Czteromiesięczny Żenia od urodzenia mieszka w schronie. Nie ma dokąd wracać

Ola i Żenia
Ola i Żenia Źródło: Wprost / Karolina Baca-Pogorzelska
Ola uciekała z Prudzianki w dziewiątym miesiącu ciąży, jak tylko zaczęła się rosyjska agresja. Żenię zaczęła rodzić w marcu w schronie, w którym mieszkają do dziś. Luda przyjechała półtora miesiąca później. Nie znały się – dziś ta druga zastępuje Żeni babcię. A wielu jej rówieśników można spotkać w sanatorium pod Charkowem – tyle, że wcale się tam nie leczą, a uciekają przed wściekłymi atakami Rosji, która w czwartek w Charkowie zatrzymała metro, a w Winnicy zabiła 23 osoby, w tym troje dzieci.

W nocy ze środy na czwartek alarm z powietrza trwał bez przerwy. Ostrzelanych zostało wiele miejscowości w obwodzie charkowskim, rakieta spadła w samym mieście na zajezdnię metra, wyłączając je całkowicie z użytku. W czwartek miasto błyskawicznie zwiększyło komunikację tramwajową.

Rosjanie bili nie tylko tu. Zniszczyli centrum Mikołajowa, ale największy cios zadali w Winnicy. Bilans wieczorny to 23 ofiary śmiertelne, kilkadziesiąt rannych i 39 wciąż poszukiwanych.

Wśród ofiar jest troje dzieci, w tym dwuletnia Lisa z różowo-czarnym wózeczkiem, której zdjęcia obiegły świat. Jej mamie rakieta urwała nogę, kobieta walczy o życie, a musi się jeszcze dowiedzieć o śmierci dziecka.

Źródło: Wprost