Na profilu Visegrád 24 pojawiło się zdjęcie rosyjskiego deputowanego Władimira Płotnikowa, który miał wypoczywać w Wenecji we Włoszech. „Dlaczego wciąż pozwalamy rosyjskim sojusznikom Putina, podżegającym do wojny, wjeżdżać i cieszyć się pięknem kontynentu europejskiego?” – pyta portal. Płotnikow należy do partii Jedna Rosja, największej rosyjskiej partii, z której wywodzi się Władimir Putin. Zdjęcie z Włoch opublikowała na Instagramie jego córka. Kilka dni później pokazała kolejne, tym razem z hotelu w Chorwacji.
Według doniesień medialnych Płotnikow to jeden z najbliższych współpracowników Putina, który w Dumie Państwowej zasiada od 2016 roku. Pomimo sankcji nakładanych przez Zachód na rosyjskich oligarchów, najprawdopodobniej bez przeszkód wypoczywał we Włoszech i Chorwacji. Włoski portal notizie.it zauważa, że Płotnikow jest jedną z osób objętych unijnymi sankcjami. Ma zakaz podróżowania po krajach Unii Europejskiej i zamrożone konta. „Środki wprowadzane przez Zachód wydają się nie mieć oczekiwanej skuteczności” – zauważa portal.
W unijnym rozporządzeniu czytamy, że Władimir Płotnikow został objęty sankcjami już 23 lutego. „Członek Dumy Państwowej, który zagłosował za rezolucją nr 58243-8 dotyczącą apelu Dumy Państwowej Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej do prezydenta Federacji Rosyjskiej W.W. Putina w sprawie potrzeby uznania Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej, a tym samym poparł i realizował działania i polityki podważające integralność terytorialną, suwerenność i niezależność Ukrainy oraz doprowadził do jeszcze większej destabilizacji Ukrainy” – napisano w dokumencie.
Rosyjskie miliardy bezpieczne za granicą
Przypomnijmy, na początku czerwca, w szóstym pakiecie sankcji, Unia Europejska objęła obostrzeniami kolejne 65 osób i 18 podmiotów „w związku z trwającą nieuzasadnioną i niczym niesprowokowaną agresją wojskową Rosji na Ukrainę oraz z innymi działaniami podważającymi lub narażającymi na szwank integralność terytorialną, suwerenność i niezależność Ukrainy”. Łącznie na czarnej liście Unii jest już 1158 osób oraz 98 podmiotów. Wkrótce mają pojawić się nowe nazwiska
Niemal od początku wojny część krajów Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone zaczęły rekwirować również majątki rosyjskich oligarchów. Informowano o całej serii przypadków zajęcia jachtów wartych setki milionów dolarów czy luksusowych posiadłości nad brzegiem morza. Kolejne państwa mówiły także o mrożeniu majątków zgromadzonych na kontach bankowych. Dołączyła do tego także Szwajcaria, która historycznie znana była ze swojej neutralności i unikania tego typu decyzji. Okazywała się jednak, że te wszystkie działania, to zaledwie kropla w morzu potrzeb.
W lipcu dziennikarze „The Economist” opublikowali analizę, z której wynikało, że zamrożono od 30 do 50 miliardów dolarów należących do najbogatszych Rosjan, osób powiązanych z Władimirem Putinem i członków rosyjskiej administracji. Jednak to tylko mały ułamek tego, co zgromadzili oni w różnego rodzaju aktywach za granicą. Dziennikarze wyliczają, że wartość całego majątku najbogatszych Rosjan może sięgać nawet 1 biliona dolarów.
Czytaj też:
Siergiej Ławrow grozi Zachodowi. „Im szybciej wszyscy to zrozumieją, tym lepiej”