W reakcji na rosyjską inwazję na Ukrainę, w Europie nasilił się konflikt dyplomatyczny w Moskwą. Liczne kraje wyrzuciły część personelu rosyjskich ambasad. Jak ocenił podczas Aspen Security Forum szef MI6 Richard Moore, miało to poważne konsekwencje dla wydolności rosyjskiego wywiadu zagranicznego.
Brytyjczyk podsumował, że z Europy wydalonych zostało „ponad 400 rosyjskich oficerów wywiadu działających pod dyplomatyczną przykrywką”. – W Wielkiej Brytanii oceniamy, że prawdopodobnie zmniejszyło to o połowę ich zdolność do prowadzenia akcji szpiegowskich w Europie – oświadczył szef brytyjskiego wywiadu zagranicznego.
Moore zwrócił uwagę, że w ostatnich miesiącach zdemaskowanych zostało także wielu „nielegałów”, czyli zakonspirowanych szpiegów działających pod przykrywką i żyjących jak zwykli cywile.
Będzie powtórka z 1968 roku?
W trakcie rozmowy Jim Sciutto z CNN zapytał Moore'a, czy na skutek wojny zachodnim wywiadom łatwiej jest pozyskiwać agentów w Rosji. Ten enigmatycznie odpowiedział, że „istnieje nadzieja”, że Rosjanie w służbach wywiadowczych i dyplomatycznych „zastanowią się nad tym, czego są świadkami w Ukrainie” i zdecydują się „uderzyć w system”. Przypomniał, że taki mechanizm zaobserwowano podczas praskiej wiosny w 1968 roku. – Nasze drzwi są zawsze otwarte – zaznaczył.
Wojna na Ukrainie. Rosjanie tracą moc
W trakcie swojego wystąpienia na Forum Bezpieczeństwa w Aspen Richard Moore oceniał ogólną sytuację w wojnie na Ukrainie. Stwierdził, że ostatnie zdobycze terytorialne Rosji są „niewielkie”, a jej potencjał niedługo się wyczerpie. – Nasza ocena jest taka, że w ciągu najbliższych kilku dni Rosjanom będzie coraz trudniej znaleźć siłę ludzką i sprzęt – mówił. – Będą musieli w jakiś sposób wziąć na wstrzymanie, co da Ukraińcom szansę na uderzenie – analizował.
Czytaj też:
Siergiej Ławrow zbojkotowany na szczycie G20. Dyplomaci zerwali z tradycją