– Palwir, fuj – uczę się szybko od Maryny odganiać słodko wyglądającego niby – labradora, który ma w zwyczaju podgryzanie kostek. Nie mogę się oderwać od dwumiesięcznej Buczy, która jako jedna z nielicznych zaraz pojedzie do swojego nowego domu. Strels i tak śpi – nie przeszkadzają mu wystrzały ani ujadanie pozostałych psów.
60 proc. suczki, 40 proc. pieski. Wszystkie wysterylizowane i zaszczepione – dzięki współpracy z organizacjami międzynarodowymi udało się w Bachmucie wysterylizować w ubiegłym roku 1000 zwierząt.
– A teraz wyjechali weterynarze i nie możemy zabierać do nas nowych psów z ulicy, bo sobie nie poradzimy. Nie mamy żadnego dofinansowania. Psy żywimy tym, co przyniosą nam wolontariusze albo co uzyskamy na zbiórkach pieniędzy – mówi mi Maryna.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.