Z informacji dziennika wynika, że kraj przeznaczy dodatkowe 918 milionów dolarów na swój budżet obronny, co stanowi prawie 1,5-krotny wzrost w stosunku do zeszłorocznego budżetu wynoszącego 1,7 miliarda dolarów – podał WSJ. Część dodatkowych środków zostanie przeznaczona na wzmocnienie rezerw wojskowych.
„The Wall Street Journal” przypomina, że na początku roku „Rosja wysłała ponad 2 tys. żołnierzy do swojego wieloletniego sojusznika, Kazachstanu, aby pomóc stłumić brutalne antyrządowe zamieszki”. Sześć tygodni później, kiedy wojska rosyjskie wdarły się do Ukrainy, Kazachstan miał okazję odwdzięczyć się za tę przysługę, wspierając inwazję. Jednak – jak zauważa dziennik – tak się nie stało.
Niespodziewane wyzwanie dla Putina
Zamiast tego Kazachstan dołączył do innych krajów Azji Środkowej wzdłuż południowej granicy Rosji, zachowując neutralność wobec inwazji, pozostawiając Białoruś jako jedyne państwo byłego Związku Radzieckiego, które zaoferowało pełne wsparcie. Kazachstan obiecał egzekwować zachodnie sankcje wobec Moskwy. Zapewnił też, że zwiększy eksport ropy do Europy szlakami omijającymi Rosję, a także zwiększy budżet obronny i będzie gościł delegację USA.
„Rosnący dystans między Moskwą a jej największym sojusznikiem w Azji Środkowej stanowi nieoczekiwane wyzwanie dla rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Przez dziesięciolecia od upadku Związku Radzieckiego, Moskwa pracowała nad utrzymaniem wpływów w Azji Środkowej poprzez sojusze militarne i gospodarcze ze swoimi byłymi siostrzanymi republikami. Najważniejszym z nich jest Kazachstan, kraj bogaty w ropę, większy niż Europa Zachodnia. Oba kraje dzielą granicę o długości ponad 7,6 tys. km, drugą najdłuższą granicę na świecie po amerykańsko-kanadyjskiej” – pisze WSJ.
Czytaj też:
Były kanclerz Niemiec na urlopie w Moskwie. „To piękne miasto”