Dwóch 53-latków z Den Bosch w południowej Holandii wybrało się nad jezioro w Rosmalen. Jeden z nich wszedł do wody i nagle zaczął się topić. Jego kolega wezwał pomoc, ale zanim dotarła na miejsce, było już za późno. Według wstępnych ustaleń, bezpośrednią przyczyną zgonu było utonięcie. Zawał lub udar wykluczono. Prokuratura oczekuje na wyniki badań toksykologicznych.
Zdradził go monitoring
Policjanci od razu przesłuchali mężczyznę. Żeby jednak potwierdzić i uzupełnić jego zeznania, postanowili przejrzeć monitoring. To, co zobaczyli na nagraniach było szokujące. Okazało się, że 53-latek nie rzucił mu się na pomoc, nie zadzwonił też od razu po służby – jak gdyby nigdy nic wyjął telefon i zaczął nagrywać miotającego się w wodzie kolegę. Według tamtejszej prokuratury wyciągnął kolegę z wody, ale było już za późno.
Mężczyzna został zatrzymany, a służby sprawdzają, czy faktycznie miał świadomość, że jego kolega tonie, a on nagrywa jego walkę o życie.
Wkrótce usłyszy zarzuty nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia lub zdrowia. Za ten czyn w Holandii grozi kara do trzech miesięcy więzienia oraz grzywna do 4100 euro.
Czytaj też:
Kobieta weszła na grzbiet wieloryba. Zatrzymano ją, ale kara jest niepewna