Zdjęcia billboardu, który pojawił się przy granicy polsko-białoruskiej, opublikował dziennikarz Tadeusz Giczan. „Podobno takie coś zawisło na jednym z polsko-białoruskich przejść granicznych. Cholera wie czy to jeszcze postmodernizm czy już nawoływanie do samobójstwa” – napisał. Na zdjęciu widać billboard z hasłem: „Mam czyste sumienie. A ty?” i portretem Emila Czeczki.
W rozmowie z Interią rzeczniczka rzeczniczka Straży Granicznej Anna Michalska potwierdziła, że fotografia jest prawdziwa. – Mamy informację, że takie billboardy pojawiły się po stronie białoruskiej, nieopodal przejścia granicznego Brześć-Terespol. Nie wiemy, czy nadal tam stoją – poinformowała. Dodała też, że to kolejne potwierdzenie trwającej wojny informacyjnej. – Emil Czeczko był wykorzystywany do szerzenia propagandy białoruskiej. Jak wiadomo, propaganda ta sięga głębiej, do Rosji – zauważyła.
Logo reżimowej organizacji na billboardach z dezerterem
Historię Emila Czeczki i jego tajemniczej śmierci opisywaliśmy we „Wprost”. Rozmawialiśmy też z człowiekiem, który miał mu w Białorusi „pomagać”. To Dymitrij Beliakow, szef organizacji o nazwie Systemowa Ochrona Praw Człowieka, w której Czeczko dostał pracę. Na billboardzie widać logo organizacji i odnośnik do jej kanału na Telegramie, co wskazuje, że za akcją stoi właśnie Beliakow. Systemowa Ochrona Praw Człowieka to reżimowa organizacja, która na sztandarach ma walkę o prawa człowieka, ale jest ściśle powiązana z Aleksandrem Łukaszenką.
Beliakow twierdził, że Czeczko uciekł na Białoruś bez paszportu, bez pieniędzy, miał na sobie tylko to, w czym przekroczył granicę. Z czasem jego centrum miało wynająć mu mieszkanie niedaleko swojej siedziby w Mińsku, Czeczko dostał też pozwolenie na pracę, więc zaczął pracować dla Beliakowa. Udzielał kolejnych wywiadów, o mordach w Polsce opowiedział na konferencji prasowej. W planach była kolejna, na której Czeczko miał wszystko powtórzyć podpięty do wykrywacza kłamstw. Plany pokrzyżowała jednak tajemnicza śmierć polskiego dezertera. Beliakow opisywał, że znalazł ciało Czeczki w mieszkaniu, które wynajmował.
Białoruska propaganda opisywała Czeczkę jako bohatera, który ujawnił „prawdę” o tym, co działo się na polsko-białoruskiej granicy. Został też pochowany jak „bohater”. Spoczywa na polskim cmentarzu wojennym we wsi Dołnihów, podczas pogrzebu trumnę przykryto biało-czerwoną flagą, a na wieńcach widniał napis, że złożył je „naród Rzeczypospolitej Polskiej”. Dezerter leży tam, gdzie spoczywają żołnierze, którzy zginęli w wojnie polsko-bolszewickiej. Prawdziwa przyczyna jego śmierci wciąż pozostaje tajemnicą. Udało nam się jednak dotrzeć do aktu zgonu Czeczki, na którym białoruskie służby określiły przyczynę śmierci jako T71. Czyli uduszenie.
Czytaj też:
Tajemnica śmierci Emila Czeczki. Polski zdrajca, białoruski bohater i przyczyna zgonu: T71