O zdarzeniu poinformował na Telegramie doradca mera Mariupola Petro Andrusieczko. „W rosyjskim Jejsku, który leży prawie naprzeciwko Mariupola (...) nagle wybuch rano. Pali się zbiornik ropy. Może ktoś niecelnie wystrzelił w pobliżu” – napisał na Telegramie. Jak dodał, Jejsk to miasto, z którego Rosjanie planowali dostawy amunicji do portu w Mariupolu.
Rosyjska agencja TASS przekazała, że na miejscu pojawiły się już służby ratunkowe, a w pożarze nikt nie ucierpiał. Oficjalnie przyczyna pożaru nie jest znana. Jak jednak zauważa NEXTA, rosyjska propaganda twierdziła, że pożar wybuchł... w magazynie sklepu z artykułami gospodarstwa domowego. Powierzchnia pożaru ma wynosić około 550 metrów kwadratowych.
Jejsk to miasto położone nad Morzem Azowskim, niemal naprzeciw Mariupola, który oddalony jest o około 30 kilometrów.
Resort obrony Ukrainy zadrwił z wybuchów na Krymie
Dzień wcześniej pojawiły się doniesienia o szeregu eksplozji na okupowanym przez Rosjan Krymie. Rosja potwierdziła, że doszło do wybuchów. — Wybuch wstrząsnął lotniskiem w dzielnicy Saki na Krymie – powiedziała we wtorek agencji TASS Viktoria Kazmirova, zastępczyni szefa lokalnej administracji.– Mamy wybuchy na lotnisku. Wszystkie okna są wybite – dodała.
Do eksplozji odniosła się też strona ukraińska. „Jeśli chodzi o pożar na terenie lotniska Saki w pobliżu miasta Nowofiodorowka na Krymie, które zostało tymczasowo zajęte przez Rosję: ukraińskie Ministerstwo Obrony nie było w stanie ustalić, co było jego przyczyną. Mimo to chcemy podkreślić znaczenie zasad bezpieczeństwa oraz fakt, że palenie w niewyznaczonych do tego miejscach jest zabronione” – napisano w oświadczeniu na kanałach resortu obrony w mediach społecznościowych.
Czytaj też:
Wśród turystów wypoczywających na Krymie wybuchła panika. Nagrania trafiły do sieci