Vlad mieszka w Irpieniu w obwodzie kijowskim. Miasto w znacznym stopniu zostało zniszczone w trakcie rosyjskiej ofensywy, której celem było okrążenie stolicy. Drugiego dnia wojny wyjechał do rodziców w obwodzie chmielnickim i nie wiedział, co dzieje się z jego mieszkaniem. Dowiedział się dopiero później, kiedy dostał zdjęcia od znajomego. Przez jakiś czas był u rodziców, a po odbiciu miasta przez siły ukraińskie 28 marca wrócił do Irpienia. Teraz wynajmuje mieszkanie.
„Od początku wojny Federacji Rosyjskiej z Ukrainą uszkodzonych lub zniszczonych zostało co najmniej 15,3 tys. budynków mieszkalnych, 115,9 tys. domów prywatnych, 388 przedsiębiorstw, 43,7 tys. maszyn rolniczych, 1991 sklepów, 511 budynków administracyjnych, 106 100 samochodów, 764 przedszkola, 934 placówki medyczne, 634 placówki kulturalne, 119 obiektów sfery społecznej” – odpowiedziało na nasze pytanie w sprawie bilansu strat Ministerstwo Rozwoju Gmin i Terytoriów Ukrainy.
To właśnie budynki cywilne w Ukrainie zostały zniszczone w największym stopniu. Do 8 sierpnia szkody w infrastrukturze wyniosły 110,4 mld dolarów, z czego największy udział w nich miały zniszczenia budynków mieszkalnych – 47,8 mld. Na drugim miejscu były drogi i lotniska – straty oceniono na 33,4 mld dolarów. Działania wojenne trwają, więc ministerstwo aktualizuje dane.
Dokumentacja strat w Irpieniu. „Nienawiść do ruskich”
Na początku Vlad nie przejmował się stratami materialnymi. – To było tylko mieszkanie, wszystko można odbudować. Najważniejsze że żyję, że wszyscy moi znajomi i bliscy żyją. Ale gdy wróciłem i zobaczyłem, co się stało z kiedyś tak ładnym miastem, poczułem nienawiść do każdego, kto to zrobił. Do ruskich w ogóle, bo przecież nie zrobił tego jeden człowiek, a wojsko. Nie mogłem uwierzyć, że to prawda – opowiada. – W moim mieszkaniu wszystko było czarne. Po uderzeniu rakiety wybuchł pożar, więc po prostu nie zostało nic, wszystko się spaliło – mówi, pokazując nagranie ze środka mieszkania.