Aleksandr Dugin i jego córka Daria tworzyli parę podręcznikowych wielkoruskich nacjonalistów, którymi Europejczycy powinni straszyć swoje dzieci. Na szczęście dla nich profesor Dugin, któremu przypisuje się rolę ideologa Kremla, dostał zawału na widok wysadzonego w powietrze auta, w którym płonęła młoda Dugina – ponoć wschodząca gwiazda rosyjskiego faszyzmu. Ich los wiele mówi o ślepym zaułku w jakim znalazł się tonący w coraz szybszym tempie reżim.
Duginów nie zaatakowali żadni ukraińscy dywersanci, jak próbuje twierdzić Moskwa, ani żadna antyputinowska partyzantka, której istnienie próbują sugerować tzw. kremlowscy liberałowie. Padli oni ofiarą służb federacji, która reaguje w ten sposób na rosnącą presję ze strony nacjonalistów, niezadowolonych z przebiegu wojny na Ukrainie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.