Jak poinformował na konferencji prasowej w Ramalli sekretarz kancelarii prezydenckiej Tajib Abdel Rahim, Abbas w miejsce gabinetu Hanije powołał rząd tymczasowy. Zapowiedział także rozpisanie przedterminowych wyborów, gdyż "pozwala mu na to sytuacja". Prezydent zamierza ponadto sprawować władzę za pomocą dekretów.
"Prezydent jest zmuszony zwrócić się do ludu tak szybko, jak tylko pozwoli mu sytuacja" - dodał sekretarz.
Wybory zostaną przeprowadzone, gdy na terenach Autonomii ustaną walki między radykalnym Hamasem a prezydenckim Fatahem.
Krwawe walki w Strefie Gazy trwają już drugi tydzień. W starciach zginęło około 100 ludzi. Dochodzi także do sporadycznych starć na Zachodnim Brzegu.
Abdel Rahim podkreślił, że prezydent Abbas uważa bojowników Hamasu, którzy przejęli w Strefie Gazy kontrolę nad kwaterami związanych z Fatahem służb bezpieczeństwa, za "wyjęte spod prawa milicje".
Tymczasem według islamistów z Hamasu, którzy w czwartek ogłosili przejęcie kontroli nad Strefą Gazy, dekret prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa o dymisji rządu i wprowadzeniu stanu wyjątkowego "nie ma praktycznie żadnego znaczenia".
"Hamas ocenia teraz skutki decyzji Mahmuda Abbasa, która została podjęta pod presją Amerykanów i Izraelczyków" - podkreślił hamasowski rzecznik Sami Abu Zuhri. Zaznaczył, że Ismail Hanije pozostaje szefem rządu.
BBC komentuje, że dekret Abbasa w praktyce oznacza rozbicie Autonomii Palestyńskiej na rządzoną przez Hamas Strefę Gazy i pozostający pod władzą prezydenta Zachodni Brzeg.
pap, ss