W środę około 6:00 rano na lokalnych kanałach Telegramie pojawiły się doniesienia o wybuchu dużego pożaru w dzielnicy Krasnohwardijskie na okupowanym przez Rosję Krymie. Informację o pożarze zamieścił na Telegramie Urząd Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy. Na nagraniach widać gęste kłęby czarnego dymu.
„Kanały z Krymu piszą, że pali się sklep. Ale z jakiegoś powodu nikt nie wspomina, że jest tam magazyn ropy” – skomentował doniesienia o pożarze deputowany do parlamentu ukraińskiego, Ołeksij Honczarenko.
Pożar na Krymie. Rosyjskie ministerstwo potwierdza
Rosyjska państwowa agencja TASS poinformowała, że pożar wybuchł na terenie magazynu i nikt nie odniósł obrażeń. Główna Dyrekcji Rosyjskiego Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych potwierdziła informacje o pożarze. Dodano, że jego przyczyna jest nieznana.
16 sierpnia Przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Refat Czubarow przekazał, że płonie rosyjska jednostka wojskowa w rejonie dżankojskim na okupowanym Krymie. Te doniesienia potwierdziły agencja prasowa TASS oraz gubernator Krymu Siergiej Aksionow.
W sieci pojawiły się nagrania, na których widać gęsty dym unoszący się nad miejscem, w którym znajdował się skład rosyjskiej amunicji.
We wtorek 9 sierpnia agencja Reutera poinformowała, powołując się na doniesienia naocznych świadków, że na terytorium Krymu doszło do szeregu eksplozji. W pobliżu rosyjskiej bazy lotniczej było widać unoszące się czarne kłęby dymu. W ciągu minuty doszło do co najmniej 12 eksplozji o różnym natężeniu. Ukraina nie wzięła odpowiedzialności za wybuchy. Innego zdania były źródła „New York Times”
Czytaj też:
Włamanie hakerów do telewizji na Krymie. Widzowie mogli się zdziwić