W ostatnich dniach przez media przelała się ukraińska kontrofensywa w rejonie Chersonia. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro wielu polityków ukraińskich od dawna ją zapowiadało. Niezależnie od wydarzeń na polu walki, co rusz pojawiały się informacje o tym, że już się ZACZĘŁO. Propaganda swoje cele osiągnęła. Przekonała wielu, że to ten długo oczekiwany przełom. A działania, jakie miały miejsce, to raczej zsynchronizowane, co do czasu i miejsca, zaskakujące natarcie na poziomie taktycznym. Praktyka w dowodzeniu stosunkowo częsta.
Bitwa na przyczółku Chersońskim toczyła się praktycznie od początku wojny, kiedy ostrze uderzenia armii rosyjskiej zmierzało na Mikołajów z zamiarem wyjścia na Odessę oraz na Krzywy Róg dla dezorganizacji obrony Ukraińców na Dnieprze.
Rosjanie stosunkowo szybko pokonali Dniepr w rejonie Chersonia i wyszli na jego zachodni brzeg, głęboko na zachód od rzeki, bo prawie na 100 km podchodząc aż pod Mikołajów. Ukraińcy niemalże w ostatniej chwili załamali natarcie Rosjan organizując obronę na limanach rzek Ingul i Ingulec. To ich uratowało przed krachem na południowym kierunku operacyjnym. I przed rosyjską operacją desantowo-morską na Odessę.
Rosjanie od 3 kwietnia zmienili zamiar strategiczny.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.