We wtorek korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka poinformowała, że Węgry wycofały sprzeciw dotyczący przedłużenia sankcji wobec oligarchów. „To oznacza, że restrykcje nałożone na ponad 1200 osób zostaną przedłużone do połowy marca. Trzech oligarchów, których Węgry chciały skreślić, pozostało na czarnej liście sankcyjnej” – dodała.
Chodziło o Aliszera Usmanowa, Piotra Awena i Wiktora Rasznikowa. Usmanow dorobił się fortuny na górnictwie i inwestycjach, jest też byłym udziałowcem klubu piłkarskiego Arsenal. Awen jest biznesmenem i politykiem, który kierował największym bankiem komercyjnym w Rosji, Rasznikow jest miliarderem działającym w branży żelaza i stali.
Sankcje na oligarchów. Węgry początkowo zgłosiły sprzeciw
Termin odnowienia sankcji wobec osób, które znalazły się na unijnej liście w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, mija 15 września. Choć wszystko wskazywało na to, że przedłużenie będzie techniczną formalnością, przeszkodą po raz kolejny okazały się Węgry. We wtorek portal Politico, powołując się na czterech unijnych dyplomatów i urzędników podał, że Budapeszt chce usunięcia trzech rosyjskich obywateli z listy sankcji Unii Europejskiej. Taki ruch miał rozwścieczył pozostałe kraje UE, które mają gorzkie wspomnienia dotyczące wstrzymania przez Viktora Orbana zakazu importu ropy w 2022 roku.
Rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs podkreślił, że Unia Europejska podejmie wspólną decyzję ws. listy sankcyjnej. – Lista jest stale poddawana przeglądowi i raz na jakiś czas pojawiała się obawy, że umieszczenie na niej pewnych osób lub podmiotów nie jest uzasadnione – komentował.
Czytaj też:
Premier rusza w Polskę. „Wiele łączy nas z Węgrami, ale to jedno nas dzieli”