PiS i Fidesz zachowują się jak stare małżeństwo, które łączy świat wspólnych wartości, ale coraz bardziej dzieli proza codziennych nawyków i kalkulacji. Gdy już wydawało się, że te drugie biorą górę, obie partie postanowiły dać sobie jeszcze jedną szansę.
Mateusz Morawiecki właśnie ogłosił koniec trwających kilka miesięcy cichych dni, obie strony podejmują próbę uratowania tego związku. Tylko czy jest jeszcze co ratować?
Marzenie o byciu awangardą
Żeby zrozumieć fundament, na którym opiera się ten związek, warto przypomnieć słowa z Forum Ekonomicznego z 2016 r. – wtedy jeszcze organizowanego w Krynicy. W jednym z paneli spotkali się Jarosław Kaczyński i Viktor Orban. Od samego początku między nimi iskrzyło, dało się wyczuć silną nić porozumienia. Ich panel nie tyle był dyskusją, co rozpisanym na role wykładem. Obaj, wzajemnie się uzupełniając, kreślili wizję Europy ułożonej według ich systemu wartości.
– Elita europejska, decydenci, politycy, fachowcy, liderzy mediów, oni wmówili sobie przez ostatnie 20 lat, że właściwym kierunkiem rozwoju Europy jest likwidacja naszych dotychczasowych tożsamości – podkreślał Orban.
– Jedyną alternatywą są zmiany. Oczywiście te zmiany w swojej istocie muszą być tą kontrrewolucją kulturową, muszą przypomnieć, że Europa jest bogata bogactwem europejskich kultur, ich zróżnicowaniem, zróżnicowaniem struktur, że próba zintegrowania tego mogłaby się odbywać tylko i wyłącznie na poziomie tej popularnej, w gruncie rzeczy amerykańskiej kultury – dopowiadał Kaczyński.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.