"Nicea ciągle obowiązuje" - powiedziała, pytana przez dziennikarzy o ewentualne konsekwencje porażki na szczycie UE. "UE funkcjonuje i nie ma żadnej tragedii - odważne decyzje są wciąż podejmowane. UE potrzebuje zmian, ale należy do tego podchodzić chłodno" - dodała szefowa polskiego MSZ.
Fotyga przypomniała niezmienne stanowisko Polski w sprawie nowego traktatu: Polska nie zaakceptuje przyjętego w eurokonstytucji systemu głosowania podwójną większością państw i obywateli. Warszawa proponuje, by zastąpić go tzw. systemem pierwiastkowym, który wzmacnia małe i średnie kraje, a osłabia największe - jak Niemcy.
"Dochodzą do nas, zarówno do mnie jak i prezydenta, sygnały o możliwych kompromisowych rozwiązaniach. Chcę wyraźnie potwierdzić, że tym kompromisem nie jest przyjęcie przez Polskę zasady zapisanej w eurokonstytucji, jeśli chodzi o system głosowania" - powiedziała Fotyga.
Tym samym odniosła się do propozycji, by budzący sprzeciw Polski system zaczął obowiązywać nie od 2009 roku, ale kilka lat późnej, nawet od 2014 r. Do tego czasu wciąż obowiązywałby obecny, korzystniejszy dla Polski system z Nicei. Taką propozycję - jak doniosły źródła francuskie - złoży na szczycie UE prezydent Francji Nicolas Sarkozy. "Z całą pewnością rok 2014 nie jest horyzontem z naszego punktu widzenia zadowalającym" - powiedziała polska minister.
Podobnie - jako nierekompensujące strat wynikających dla Polski z przyjęcia systemu głosowania z eurokonstytucji - oceniła inne propozycje "w zamian".
"Analizujemy te propozycje, ale nie sądzę, by któraś z nich była propozycją mogącą zastąpić proponowany przez nas system. Oglądając je bardzo ogólnie uważam, że nasza jest najlepsza" - powiedziała Fotyga.
W Brukseli spekuluje się np. o zwiększeniu liczby polskich eurodeputowanych lub "wzmocnieniu" tzw. kompromisu z Joaniny, inaczej zwanego hamulcem bezpieczeństwa, który umożliwia odwlekanie w czasie przyjęcia niekorzystnej decyzji.
Prezydent Sarkozy ma też zaproponować na brukselskim szczycie, aby wbrew temu, co przewidywała eurokonstytucja, nie została ograniczona liczba komisarzy UE - do 18; obecnie jest ich 27 - jeden na każdy kraj członkowski. Pozwoliłoby to wszystkim krajom na posiadanie swojego komisarza.
Minister Fotyga uczestniczyła w posiedzeniu unijnych szefów dyplomacji w Luksemburgu, którego celem było przygotowanie szczytu 21-22 czerwca. Przywódcy państw UE mają wówczas przyjąć mandat dokładnie określający, które fragmenty obecnego projektu eurokonstytucji zostaną zmienione podczas negocjacji w ramach Konferencji Międzyrządowej. Konferencja ma do końca 2007 roku opracować nowy dokument.
Fotyga przyznała, że podczas dyskusji poza Polską nikt otwarcie nie mówił o potrzebie zmiany systemu głosowania w Radzie UE. "Ale były publiczne wyrazy poparcia ze strony Litwy i Czech" - zapewniła. Przypomniała też, że bez zgody Polski niemożliwe będzie przyjęcie nowego traktatu UE. "Jestem optymistką. Zrozumienie dla naszego postulatu narasta" - oceniła.
W poniedziałek polskie MSZ rozprowadziło wśród korespondentów w Luksemburgu analizę dowodzącą przewagi zaproponowanego przez Polskę systemu pierwiastkowego (inaczej zwanego systemem równego wpływu) nad systemem z eurokonstytucji. Dokument pokazuje, że najbiedniejsze kraje członkowskie UE (tzw. kohezyjne), kwalifikujące się do otrzymywania pomocy w ramach funduszy spójności, nie będą w stanie - wedle reguł konstytucji - blokować niechcianego prawa.
"To, co się waży, to są elementy suwerenności państwa. Dlatego liczy się każdy przecinek" - tłumaczyła minister Fotyga poważne podejście Polski do negocjacji. Wśród pozostałych polskich postulatów wymieniła wyraźne rozdzielenie kompetencji unijnych od narodowych oraz wyjaśnienie kwestii nadrzędności prawa europejskiego nad krajowym oraz proponowanej jednolitej osobowości prawnej UE.
Oprócz Polski, długą listę "zażaleń" do obecnego tekstu eurokonstytucji zgłosili też Brytyjczycy. Londyn nie chce m.in., by Karta Praw Podstawowych miała charakter obowiązujący, ponadto domaga się tzw. opt-out (czyli możliwości nieuczestniczenia) w dalszej integracji w sprawach wewnętrznych i sprawiedliwości oraz ograniczenia roli unijnego ministra spraw zagranicznych.
Ministrowie porozumieli się jak na razie jedynie co do formy prawnej tekstu - nowy traktat nie będzie konstytucją, ale zwykłym traktatem modyfikującym poprzednie traktaty europejskie.
Niemieckie przewodnictwo proponuje ograniczenie negocjacji nad nowym traktatem do zaledwie sześciu konkretnych spraw. Są to: symbole UE i pierwszeństwo prawa unijnego nad krajowym, zmiany w terminologii, ewentualne włączenie do traktatu unijnej Karty Praw Podstawowych, szczegóły europejskiej polityki zagranicznej, określenie i rozdzielenie kompetencji narodowych i unijnych oraz rola, jaka w UE powinna przypaść narodowym parlamentom.
ab, pap