Zdarzenie, które opisuje „Interwencja” Polsat News miało miejsce na Białorusi, z końcem ubiegłego roku. Dwaj kierowcy TIR-a, ojciec i syn, wracali z Rosji, kiedy w ich naczepę uderzył samochód osobowy. Zdaniem jednego z mężczyzn, kierująca nie dostosowała odpowiedniej prędkości do warunków, jakie panowały na drodze.
Kobiety zginęły na miejscu, a kierowcy zostali poproszeni przez milicję o pozostanie na Białorusi, ponieważ ich auto musiało zostać poddane ekspertyzie. Żaden z nich nie czuł, by białoruskie służby uznały ich winę, bo - jak wyjaśniali - gdyby tak było, toby ich zamknięto.
Białoruś: Polak skazany na więzienie za wypadek, którego nie był sprawcą
Po kilku dniach zadzwoniła polska konsul na Białorusi i poradziła, aby opuścili kraj. Gdy zdecydowali się na ten krok, zatrzymano ich na granicy. Młodszy z mężczyzn trafił do więzienia.
„Aresztowania dokonano na podstawie nagranej przez białoruskie służby rozmowy telefonicznej pomiędzy nim a konsul RP. Później tę rozmowę w całości wyemitowano w reportażu białoruskiej telewizji” - piszą reporterzy „Interwencji”.
- Staramy się mu pomóc ze wszystkich sił i to jest chyba najgorsza rzecz jaką mogą usłyszeć jego bliscy. Bo my się staramy, ale nie możemy dać gwarancji, że wszystko się zakończy dobrze. Liczymy, że władze białoruskie się opamiętają. Będziemy zawsze próbowali nawiązać z nimi kontakt w sprawie dobra naszego obywatela i liczymy, że tak się stanie - mówi „Interwencji” Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Czytaj też:
Makabryczny wypadek Polaków w Słowacji. „Poroże przebiło mu klatkę piersiową”