Władimir Putin ogłosił w środę mobilizację w Rosji. Minister obrony narodowej Siergiej Szojgu wyjaśniał, że do wojska ma zostać powołanych 300 tys. poborowych będących w rezerwie. Opozycyjne media w Rosji informowały jednak o utajnionym akapicie dekretu, który nie wskazywał na dokładną liczbą osób potrzebnych do mobilizacji przewidując, że powołanych do armii może zostać nawet milion osób.
Decyzja Putina spowodowała masowe protesty w całej Rosji. Pojawiły się także informacje, że mobilizowane były często osoby bez doświadczenia wojskowego lub takie, które są zbyt młode czy niepełnosprawne. Łącznie w ciągu kilku na wiecach przeciwko mobilizacji mogło zostać zatrzymanych ponad dwa tysiącach osób.
Mobilizacja w Rosji. Rzecznik Władimira Putina o błędach
W związku z rosnącym sprzeciwem społecznym Kreml przyznał się do błędów w mobilizacji w Rosji. Dmitrij Pieskow podkreślił na poniedziałkowej konferencji prasowej cytowany przez BBC, że „są przypadki, w których doszło do naruszenia dekretu”. Rzecznik Władimira Putina zapewnił, że „wszystkie błędy zostaną naprawione”. Pieskow przekonywał, że w niektórych regionach „gubernatorzy aktywnie pracują, aby wyjaśnić sytuację”.
Rzecznik Kremla zapewniał również, że nic nie wie o żadnych decyzjach dotyczących zamknięcia granic dla mężczyzn w wieku poborowym i wprowadzenia stanu wojennego w niektórych regionach przygranicznych w Rosji. Miała to być reakcja na powstrzymanie Rosjan, którzy uciekali za granicę, aby uniknąć powołania do wojska.
Czytaj też:
Ukraina obawia się rosyjskiej desperacji. Nie tylko z powodu mobilizacji