Media społecznościowe obiegło zdjęcie, na którym widać Meghan Markle oraz księcia Harry'ego w towarzystwie ochroniarza. Chociaż fotografia została zrobiona 5 września, dopiero teraz pojawiły się wokół niej kontrowersje. Z informacji Daily Mirror wynika, że mężczyzna, który miał się zajmować ochroną wnuka królowej Elżbiety II i jego partnerki to Pere Daobry. 51-latek jest byłym funkcjonariuszem policji i ma na swoim koncie konflikty z prawem.
Kim jest ochroniarz Harry'ego i Meghan?
W 2016 roku mężczyzna został skazany za stosowanie przemocy wobec swojej żony. Po tym jak Sarah Jay oświadczyła, że chce od niego odejść, Pere Daobry zaczął ją dusić. Kary pozbawienia wolności uniknął tylko dlatego, że przyznał się do popełnienia przestępstwa i sam zgłosił się na policję. Kobieta nigdy nie pogodziła się z takim obrotem spraw. – Dwa lata z nim były prawdziwym koszmarem. Nie rozumiem, dlaczego nie trafił za kratki – mówiła.
Meghan i Harry nie wiedzieli o przeszłości ochroniarza?
Po tych doniesieniach książęca para znów znalazła się w ogniu krytyki. Brytyjscy dziennikarze zwracają uwagę na fakt, że Harry i Meghan najprawdopodobniej nie mają wiedzy na temat przeszłości ochroniarza. Przypomniano również, że żona syna Karola III od lat walczy o prawa kobiet. Założona przez Meghan Markle fundacja Archewell przygotowała nawet specjalną kampanię, której celem było zwiększanie świadomości na temat przemocy domowej.
Głos w sprawie zabrał David Challen, aktywista zajmujący się walką z przemocą domową. – Sarah przegrała walkę z zespołem stresu pourazowego i depresją. Popełniła samobójstwo. Nowa rola Daobry'ego jako ochroniarza Sussexów jest obrazą dla jej pamięci. Zespół bezpieczeństwa, który go zatrudnił, powinien być świadomy jego historii i tego, że powierzenie mu ochrony pary stoi w wyraźnym kontraście z prawami kobiet i sprawami przemocy domowej, którymi zajmują się Meghan i Harry – tłumaczył.
Czytaj też:
Camilla po spotkaniu z księciem Williamem miała chęć na alkohol? „Gin z tonikiem”