Kobiety są niesamowite, mamy poczucie, że jest dla nas jakaś nadzieja – pisze moja znajoma, wykorzystując krótkie chwile, kiedy reżim irański nie blokuje internetu. Przyjmijmy, że ma na imię Maryam. Protestujące obecnie w Iranie kobiety są skazane na anonimowość. Choć nie boją się wyjść na ulice, to w zagranicznych mediach ich imiona i nazwiska pojawiają się publicznie dopiero wtedy, gdy zostaną zastrzelone lub aresztowane przez bezpiekę.
Młodą Kurdyjkę Mahsę Amini, która nie chciała zasłaniać włosów na ulicy, poznaliśmy dopiero, gdy została skatowana na śmierć przez strażników islamskiej moralności. O Niloofar Hamedi, dziennikarce, która jako pierwsza poinformowała o przewiezieniu Mahsy Amini z aresztu do szpitala świat usłyszał dopiero wtedy, gdy ją aresztowano. 20-letnia Hadis Najafi pozowała na Instagramie bez chusty, w dżinsach i kusych topach, ale poznaliśmy jej imię dopiero, gdy trafiło ją sześć kul wystrzelonych przez policję w Karaj pod Teheranem. Jej rodzina została zmuszona do pochowania jej nocą, żeby ukryć te zbrodnię.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.