Merkel: zwołać konferencję w sprawie traktatu bez Polski

Merkel: zwołać konferencję w sprawie traktatu bez Polski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zagroziła w piątek wieczorem, że zaproponuje szefom państw i rządów UE przyjęcie mandatu na rozmowy w sprawie nowego traktatu UE, w razie konieczności, bez udziału Polski. Polska replikuje: "to rozwiązanie toporne i mało europejskie".

"Niemiecka kanclerz chce podjąć na szczycie decyzję bez Polski. Niemieckie przewodnictwo chce teraz uzyskać wspólny mandat 26 krajów na Konferencję Międzyrządową (IGC)" - oświadczył rzecznik Merkel, Ulrich Wilhelm.

To reakcja szefowej niemieckiego rządu na najnowszą polską groźbę weta na szczycie, który miał utorować drogę do rozmów nad nowym traktatem. Polska przeciwstawia się przeniesieniu zapisanego w eurokonstytucji systemu głosowania w Radzie UE podwójną większością. Odrzuciła pakiet niemiecko-francuskich propozycji, które miały ją przekonać do zgody na ten system.

Rzecznik podkreślił, że kanclerz "nie może zaakceptować impasu w Europie", zaś postęp uczyniony w minionych sześciu miesiącach musi, według Merkel, doprowadzić do wspólnego mandatu na IGC.

Mandat na Konferencję Międzyrządową można przyjąć większością głosów, choć nie byłby on wtedy prawnie wiążący (w przeciwieństwie do mandatu przyjętego jednomyślnie przez 27 państw), a jedynie byłby rodzajem deklaracji politycznej.

Niemiecki eurodeputowany, szef Komisji ds. Konstytucyjnych w Parlamencie Europejskim Jo Leinen podkreślił jednak w rozmowie z PAP, że choć można otworzyć Konferencję Międzyrządową bez Polski, to by przyjąć traktat, który będzie rezultatem jej prac, trzeba jednomyślności.

"Merkel nie miała wyboru. Nie może wyjechać z Brukseli bez otwarcia IGC, choć w tej sytuacji to nie byłby pełny sukces. Merkel ma nadzieję, że w ciągu najbliższych 5-6 miesięcy uda jej się zmienić sytuację" - powiedział PAP Leinen. Polska bowiem będzie mogła po przyjęciu mandatu przyłączyć się do negocjacji.

Przyjęcie mandatu bez Polski "znaczyłoby, że kraje członkowskiego zdecydowały o zajmowaniu się podczas IGC sprawami określonymi w porozumieniu politycznym, a Polska mogłaby uczestniczyć w tych pracach, ale nie akceptowałaby tego politycznego porozumienia" - tłumaczą polskie źródła.

Jo Leinen przypomniał, że w 1985 roku przy sprzeciwie Wielkiej Brytanii otwarto Konferencję Międzyrządową w sprawie negocjacji Jednolitego Aktu Europejskiego, która zresztą zakończyła się kompromisowym przyjęciem tego traktatu.

Niemiecka groźba nastąpiła krótko po wywiadzie premiera Jarosława Kaczyńskiego dla TVP1, w którym wyraził przekonanie, że negocjacje na brukselskim szczycie zakończą się wetem, "bo nieustępliwość naszych partnerów jest naprawdę bardzo daleko idąca i obawiam się, że nie będzie innego wyjścia"

pap, ss