Szef agencji Roskosmos, Dmitrij Rogozin, twierdzi, że Elon Musk podlizuje się Moskwie, bo jego SpaceX wynosi na orbitę rosyjską kosmonautkę Annę Kininę. Faktem jednak jest, że wielki wizjoner współczesnego biznesu dostrzegł podejrzanie wiele ziaren prawdy w kremlowskiej propagandzie.
Proponując pomysły na zakończenie wojny na Ukrainie, powiela ją bez zmrużenia oka, lekką ręką zrównując w prawach rosyjskiego kata z ukraińską ofiarą. Twierdzi np., że Krym powinien pozostać rosyjski, bo Chruszczow popełnił wielki błąd, oddając go Ukrainie. Tak samo Ukraina popełnia – wedle niego – błąd, aspirując do zachodnich sojuszy, bo powinna pozostać neutralna. Oczywiście, jak tylko odkręci kran z wodą dla tego wiecznie rosyjskiego Krymu. Tak jakby głównym powodem rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie był wielkoruski szowinizm i imperializm, tylko brak wody na Krymie. Najwyraźniej tak jest dla tak wrażliwego ekologicznie miliardera jak Elon Musk.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.