Ramzan Kadyrow lubi szokować. I swoim zachowaniem, i tym co mówi. Czeczeński przywódca od dawna pozuje na twardziela, gotowego przelicytować każdego w wyścigu na patriotyzm, lojalność, gotowość do działania. Dlatego gdy zapowiedział, że jego niepełnoletni synowie (Achmat, Eli i Adam mają odpowiednio 16, 15 i 14 lat) zostaną wysłani na front na Ukrainie, wywołał tym wiele szumu, ale nie zdziwienia.
„Wkrótce trafią na linię frontu i znajdą się w najtrudniejszych odcinkach linii kontrataku” – powiedział. Do Kadyrowa tego typu deklaracje pasują.
Zdziwienie natomiast wywołała jego ostra krytyka gen. Aleksandra Łapina, dowódcy Centralnego Okręgu Wojskowego, odpowiedzialnego za utrzymanie Łymanu, ważnego miasta w obwodzie donieckim, które zostało niedawno wyzwolone przez ukraińskie wojsko. Bo co jak co, ale Kadyrow do tej pory wykazywał się absolutną, bezwzględną lojalnością wobec Putina. Był wobec niego bardziej lojalny niż Mołotow wobec Stalina, kolejnymi aktami strzelistymi w różnych wywiadach tylko podkreślał swoją czołobitność wobec niego. Tymczasem atak na Łapina był de facto (choć też pośrednio) atakiem na Putina.
Zdziwień w ostatnich dniach było więcej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.