– Jeśli ustawisz osobę lub kraj w kącie, jest tylko jedno wyjście – naprzód – powiedział samozwańczy prezydent Białorusi amerykańskiej NBC News na marginesie regionalnego szczytu postsowieckich przywódców w Astanie, stolicy Kazachstanu. - Dlatego nie przekraczaj czerwonych linii, nie możesz ich przekroczyć – dodał Aleksander Łukaszenka. Zaznaczył, że Rosja ma powody, by mieć broń jądrową.
Zapytany, czy jego rosyjski odpowiednik byłby gotowy do jej użycia w Ukrainie, Łukaszenka przybrał apokaliptyczny ton, ale również zbagatelizował możliwość użycia broni jądrowej jako niepotrzebnej i samobójczej.
–Jeśli nastąpi, nie daj Boże, atak na terytorium Federacji Rosyjskiej, Rosja może w razie potrzeby użyć wszelkiego rodzaju broni – powiedział. – Nigdy, przenigdy prezydent Putin ani przywódcy Rosji nie postawili sobie za cel użycia broni jądrowej na Ukrainie – zapewniał.
Białoruski przywódca zasugerował, że napięcie nuklearne było „motywowane politycznie przez Zachód i Ukrainę", a „Rosji nie zależy na eskalacji konfliktu do poziomu wymiany nuklearnej”. – To byłby koniec naszej planety – powiedział Łukaszenka. – Jeżeli broń nuklearna zostanie użyta nawet przez jeden kraj, wywoła to reakcję łańcuchową. Rosja dobrze to rozumie. I nikt, chcę to podkreślić, wiem to na pewno od samego prezydenta Putina, nikt nie postawił sobie za cel.
Wojna w Ukrainie. Łukaszenka mówi o „sposobach wyjścia z sytuacji”
– Mówicie, że on nie wygrywa tej wojny, ale wy też nie – powiedział Łukaszenko. – W tej chwili 50 krajów praktycznie toczy wojnę z Rosją na terytorium Ukrainy. Nie ma też zwycięstwa po waszej stronie. Dlatego musimy szukać sposobów wyjścia z tej sytuacji – mówił. – Zapytany o spekulacje, że przygotowuje się do wysłania wojsk na Ukrainę, Łukaszenka był powściągliwy. Podkreślił wsparcie niemilitarne, jakiego udzieliła Białoruś, ale nalegając, aby nie dopuścić do tego swoich żołnierzy. – Wspieramy Rosję w każdy możliwy sposób. Nasze wsparcie polega na tym, że nasze zachodnie granice z Polską i Litwą nie zostały naruszone, a więc wojska rosyjskie nie zostały dźgnięte w plecy przez Białoruś. Tak było od samego początku – mówił.
Przyznał, że białoruskie poparcie dla wojny wzrosło od lutego, ale ponownie podkreślił, że pozostaje „ograniczonym graczem w operacji”. Białoruś opiekuje się rannymi w Rosji i przyjmuje ukraińskich uchodźców. „To jest nasza rola”, powiedział, „ale nikogo tam nie zabijamy i nikogo nie planujemy zabijać. Nikt nas o to nie prosi”.
Czytaj też:
Kuriozalne słowa Łukaszenki o Polsce. Zaapelował do Stanów ZjednoczonychCzytaj też:
Prezydent Ukrainy o negocjacjach z Władimirem Putinem. Wspomniał o zmianie nastawienia