"Dla nas, nasz polski sąsiad jest odpowiednikiem naszego francuskiego sąsiada" - powiedziała Merkel eurodeputowanym. "Uznajemy naszą odpowiedzialność, wynikającą z historii i zrobimy wszystko, by tę odpowiedzialność ponieść, w interesie Niemców, Polaków i wszystkich Europejczyków" - dodała.
"Mam wielu przyjaciół w Polsce i wiem, że atmosfera jest inna", niż donoszą o tym media - powiedziała w nawiązaniu m.in. do przywoływanych przez media w przededniu szczytu wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego na temat polskich start wojennych.
Podsumowując ostatni szczyt w sprawie nowego traktatu unijnego, Merkel wyraziła przekonanie, że jego wyniki dają nadzieję na lepszą Europę. Udało się uniknąć paraliżu i podziałów w Europie - oceniła. "Jest wielce prawdopodobne, że nowy traktat wejdzie w życie na czas, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009" - uznała.
Ciesząc się z kompromisu osiągniętego przez 27 państw w sprawie nowego traktatu, kanclerz wyraźnie podkreśliła, że zawsze była i jest przeciwna Europie dwóch prędkości. "Powiedzmy sobie szczerze. Ja tego nie chcę. Należy zawsze szukać wspólnej drogi" - oświadczyła.
"Nie chcę patrzeć wstecz, bo wszyscy wiedzą, że punkt wyjścia do negocjacji był bardzo trudny. Istniało ryzyko pogłębienia podziałów w Europie i paraliżu, co miałoby skutki trudne do opisania" - powiedziała eurodeputowanym.
Jej przemówienie nagrodzono burzą oklasków.
W przeciwieństwie do Merkel, wielu eurodeputowanych nie szczędziło krytyki pod adresem polskiego rządu. "Wiemy, że w historii Polski istniało liberum veto, przez które Polska upadła. Nie pozwolimy na przeniesienie tej zasady do Unii Europejskiej" - powiedział szef socjalistów niemieckich Martin Schulz.
Przeciwko "tyranii weta" głos zabrał też lider Zielonych Daniel Cohn-Bendit. "Cieszę się, że w nowym traktacie jest klauzula wyjścia z UE. Nikt nie zmusza nikogo, byśmy byli razem" - powiedział. Gratulował Merkel, że "na szczycie przywołała do porządku różnych macho: bliźniaków Kaczyńskich i Tony'ego Blaira".
"W Europie są rządy, które nie lubią Europy: chcą wydoić krowę, zjeść ją i jeszcze sprzedać" - dodał.
Od szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso dostało się natomiast brytyjskiemu premierowi Blairowi, który na szczycie wynegocjował dla Londynu wyłączenie z części postanowień Karty Praw Podstawowych. "Karta mówi o prawach obywateli. Nie można ich ograniczać. Jesteśmy Unią opartą na prawie i to nas odróżnia od innych projektów" - powiedział Barroso.
Do krytyki polskiego rządu przyłączył się też jeden z nielicznych polskich eurodeputowanych występujących w debacie w PE, Andrzej Szejna, szef delegacji polskich socjalistów.
"Posługiwanie się argumentami sięgającymi okresu II wojny światowej wyrządza szkodę wizerunkowi Polski oraz zagroziło dotychczas dobrym stosunkom polsko-niemieckim. A przecież polskie społeczeństwo ma inny pogląd na współpracę w ramach Unii Europejskiej niż polski rząd. 80 proc. Polaków popiera integrację europejską, i nie mam wątpliwości, że to właśnie stanowisko polskiej opinii publicznej wpłynęło na przyjęcie kompromisu podczas szczytu" - powiedział Szejna.
ab, pap