Netanjahu i jego sojusznicy coraz bliżej wygrania wyborów. „Ludzie chcą władzy, a nie słabości”

Netanjahu i jego sojusznicy coraz bliżej wygrania wyborów. „Ludzie chcą władzy, a nie słabości”

Były premier Izraela Benjamin Netanjahu
Były premier Izraela Benjamin Netanjahu Źródło: Shutterstock / Roman Yanushevsky
Wszystko wskazuje na to, że Benjamin Netanjahu niebawem znów zasiądzie w fotelu premiera Izraela. – Jesteśmy na krawędzi bardzo dużego zwycięstwa – oświadczył polityk. Tymczasem Stany Zjednoczone mają wątpliwości wobec niektórych polityków, którzy mogą wejść w skład nowego izraelskiego rządu.

We wtorek, 1 listopada, odbyły się wybory parlamentarne w Izraelu. To już piąte wybory na przestrzeni niespełna czterech lat. Ich frekwencja była najwyższa od ponad dwudziestu lat i wyniosła 66 proc.

Sondaże wskazują na zwycięstwo Likudu i jej sojuszników

Po przeliczeniu ponad 80 proc. głosów wszystko wskazuje na to, że zwycięzcą będzie prawicowa partia Likud, na czele której stoi były premier Benjamin Netanjahu. Zliczone dotychczas głosy dają Likudowi 31 mandatów w 120-osobowym Knesecie, czyli izraelskim parlamencie.

Taki wynik nie umożliwia oczywiście samodzielnych rządów. Likud planuje jednak utworzyć koalicyjny rząd, w skład którego mają wejść partie nacjonalistyczne i reprezentujące interesy społeczności żydów ortodoksyjnych.

„Jesteśmy na krawędzi bardzo dużego zwycięstwa”

Wszystkie wspomniane ugrupowania zdobędą prawdopodobnie 61-62 mandaty. Netanjahu, który szykuje się na kolejną kadencję premiera, podziękował już wyborcom za „ogromne wotum zaufania”.

– Jesteśmy na krawędzi bardzo dużego zwycięstwa. Ludzie chcą władzy, a nie słabości – stwierdził Netanjahu w trakcie przemowy, którą wygłosił w środę rano w sztabie wyborczym partii Likud.

Oficjalne wyniki zostaną ogłoszone w przyszłym tygodniu

Warto dodać, że konieczność stworzenia szerokiej koalicji nie jest niczym nadzwyczajnym na scenie politycznej Izraela. Od wielu lat nie zdarzyło się, by jakakolwiek partia zdobyła wynik umożliwiający samodzielne sprawowanie władzy.

Oficjalne wyniki wyborów zostaną ogłoszone dopiero w przyszyły tygodniu. Urzędujący premier Yair Lapid podkreśla, że wyścig wyborczy nie zakończy się, „dopóki nie policzona zostanie ostatnia koperta”.

Konflikt z Palestyńczykami zaogni się?

Brytyjski dziennik „The Guardian” zwraca uwagę, że wygrana byłego premiera i jego sojuszników może utrudnić proces pokojowy z Palestyńczykami.

Na przykład wicelider nacjonalistycznej partii Religijny Syjonizm nawołuje do deportowania „nielojalnych” obywateli Izraela narodowości palestyńskiej oraz całkowitej aneksji okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu.

Stany Zjednoczone i Zjednoczone Emiraty Arabskie podobno ostrzegły Netanjahu, że powierzenie teki ministra przedstawicielowi Religijnego Syjonizmu zaszkodzą dwustronnym stosunkom. Były premier miał jednak oświadczyć, że skład rządu nie będzie ustalany „z zewnątrz”.

Czytaj też:
Netanjahu o krok od powrotu do władzy. Izraelczycy wybrali nowy parlament
Czytaj też:
Białe miasto, czarne miasto, książka o tym jak powstało miasto Tel Awiw

Opracował:
Źródło: The Guardian