Gdy gej ginie podczas działań wojennych, jego partner nie może odebrać ciała, zorganizować pochówku czy otrzymać odszkodowania. Zgodnie z prawem Ukrainy nie są rodziną, a „rejestrowane związki partnerskie” nie istnieją. „Wyjdź za mnie” – właśnie o to poprosił Ledę przyjaciel z dzieciństwa. Ona się zgodziła, mimo że ma narzeczonego...
– Jaka wojna, taka narzeczona – tak mówi o sobie Leda Kosmaczewska, która otrzymała zaskakującą propozycję matrymonialną. I to nie od swojego chłopaka. Ze swoim przyszłym „mężem” znają się od małego. On jest gejem, w związku od 15 lat. Ale jako para nie istnieją w świetle prawa Ukrainy.
Leda obiecała przyjacielowi nie rozgłaszać osobistych szczegółów jego związku. Zależy jej jednak na zwróceniu uwagi na problem, z jakim borykają się niektórzy Ukraińcy.
– Zostanę żoną wojskowego. Nie dlatego, że go kocham, ale dlatego, że prezydent mojego kraju, Wołodymyr Zełenski, nie odpowiedział jeszcze na prośbę społeczeństwa w sprawie małżeństw jednopłciowych. To niesprawiedliwe, przerażające, bolesne. Zabiera coś ważnego z życia par nieheteronormatywnych – mówi młoda kobieta.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.