- Białoruś nie planuje wysłać swoich żołnierzy do walki w Ukrainie – podkreślił Aleksandr Łukaszenka i dodał, że „mówił to już tysiąc razy”. Samozwańczy prezydent Białorusi zaznaczył, że to właśnie opozycja, z własnej woli, skazuje Białorusinów na śmierć. – To są czyjeś dzieci, ale nie mają komu się poskarżyć. Nie mamy tam w Ukrainie nic do roboty. Nie musimy wysyłać tam ludzi do walki – podkreślił.
Wojna w Ukrainie. Łukaszenka zawiedziony zachowaniem Zełenskiego
Stwierdził, że „byłby szczęśliwy, gdyby ludzie nie uciekali z jego ukochanej Ukrainy, gdzie ma korzenie". Przypomniał, że jakiś czas temu z Ukrainy na Białoruś uciekało dziennie od 400 do 500 osób. – Używali rowerów, wszystkiego. Jednych trzeba było umyć, innych nakarmić. Ktoś musiał być hospitalizowany. To są nasi krewni. Musimy im pomóc – wymieniał.
Jego zdaniem, władze Ukrainy wciąż próbują krytykować go za rzekome zaangażowanie w działania wojenne w Ukrainie. – Rzeczywiście nasi lekarze leczą zarówno Ukraińców jak i Rosjan – powtórzył samozwańczy prezydent Białorusi.
Łukaszenka: Wiele zrobiłem dla Ukrainy i Ukraińców
– Dlatego Ukraina nie może na niego złorzeczyć. Wiesz, jakie jest moje stanowisko wobec Ukrainy? Wiele dla nich zrobiłem! Pierwszym podmiotem, który nałożył na nas sankcje był Kijów – powiedział Łukaszenka.
– Wołodymyr Zełenski, którego traktowałem jak moje dziecko (to zrobił – red.). Nawet nie chcą o tym rozmawiać. Nałożyli na nas sankcje! Dlaczego? Bo nie są niezależni. Dostali przez Polskę polecenie nałożenia sankcji ze Stanów Zjednoczonych i tak zrobili. Zamknęli nam przestrzeń powietrzną. Dlaczego teraz zwracają się do mnie, składając jakieś skargi? Wypełniamy nasze sojusznicze porozumienia z Rosją – podsumował.
Czytaj też:
Nowa odsłona współpracy Rosji i Białorusi? Łukaszenka o „ogromnych postępach”Czytaj też:
Atak z Białorusi coraz bardziej możliwy. „Przygotowanie zajmie 2-3 miesiące”